Justin's POV
Przetarłem nos, aby być pewnym że nikt nic nie zauważy. Rozejrzałem się oblizałem suche wargi. Wsiadłem do samochodu i złapałem za kierownicę, oparłem o nią dodatkowo głowę i głośno westchnąłem. W mojej głowie był jeden wielki mętlik. Nie mogłem zebrać myśli do kupy. Wszystko nie miało nawet najmniejszego sensu. Łącząc w całość wszystkie dzisiejsze przygody, mogę stwierdzić że zrobiono ze mnie, lub sam zrobiłem z siebie totalnego idiotę.
Najpierw chłopaki gadają mi o tym że Lily może żyć.Dają mi na to nadzieję. Później popełniam błąd i idę do burdelu, do którego nigdy bym nie poszedł. Stać mnie na coś lepszego niż, zwykłe tani dziwki, prawda? A na sam koniec jeszcze wciągam. Co się ze mną dzieję. Nie powinienem się tak zachowywać, lecz to silniejsze ode mnie. Nie panuję nad tym.
Ponownie głośno westchnąłem i wsadziłem kluczę do stacyjki, odpalając silnik. Wyruszyłem na drogę, którą tutaj przyjechałem. Jechałem, patrząc przed siebie. Ciemna i pusta droga. Uwielbiałem to, przyśpieszyłem. Nie wiem ile na godzinę jechałem ale było, kurewsko dobrze.
Zawsze gdy jechałem z ..
Nie! Wywaliłem tą myśl z głowy, podjeżdżając pod dom. Wyjąłem kluczyki i wysiadłem z samochodu. Światło się paliło, więc chłopaki zapewne jeszcze byli.
*
Wszedłem do domu, od razu kierując się do salonu, w którym zastałem chłopaków. Szybko stanęli na proste nogi i patrząc na mnie głośno przełknęli ślinę.
- Co tak stoicie? - warknąłem w ich stronę i usiadłem na fotelu.
- Stary, daj sobie z nią spokój. Znajdź sobie kogoś innego, ona nie żyje. - mruknął Cody. Co kurwa najpierw mi mówi, że jest szansa na to że ona żyję, a teraz? Teraz gada, żeby dał sobie spokój. Popierdolony człowiek.
- Słyszysz siebie? Godzinę temu mówiliście mi coś innego - walnąłem pięścią w stół, tak mocno, że wszystkie puste puszki spadły na podłogę.
- Uspokój się Justin. Zapomnij o tym co Ci mówiliśmy. - warknął Taylor - Widzimy się jutro w szkole, może przemyślisz parę spraw.
- Spierdalajcie - warknąłem do nich, po czym wyszli. Uderzyłem z pięści w ścianę, nie mogłem tego pojąć. Przecież to moi przyjaciele, a zachowują się jakby chcieli mi spieprzyć całe życie.
Chuj z nimi, czasami mam ich po prostu dość.
*
Zacząłem sprzątać wszystkie puszki, które były porozrzucane na podłodze, gdy skończyłem wyszedłem i wszystko wyrzuciłem. Wracając do domu, zauważyłem kopertę. Podniosłem ją i wszedłem do domu, usiadłem na kanapie i obejrzałem ją dookoła. Nie była zaadresowana. otworzyłem ją i wyciągnąłem z niej kartkę, która była złożona na trzy części. Rozłożyłem ją i zacząłem czytać list.
" 01.01.2013
Popełniłam błąd, nie powinnam się tak zachowywać. Nigdy mi tego nie wybaczysz. Przepraszam za wszystko co zrobiłam, za to że Cię okłamałam.
Za to że musiałeś tak cierpieć. Zniszczyłam Ci życie do końca.
Wiem, że nie powinnam. Może nawet nie powinnam, pisać do Ciebie tego listu?
Justin, kocham Cię. Jesteś dla mnie najważniejszy.
Pamiętaj że zawsze będę Cię kochać.
Nigdy o Tobie nie zapomnę.
Zawsze będziesz w moim sercu.
Lily "
Moje serce zaczęło bić jak szalone. Co to jest? Przecież to niemożliwe. Zacząłem go czytać jeszcze parę razy. Zerknąłem na datę i wszystko było jasne. List został napisany rok temu. Miesiąc przed wypadkiem Lily. Ona go napisałam. Ale, za co ona mnie przepraszała, co zrobiła, czego jej nigdy nie wybaczę. Nic nie rozumiałem i nie zapowiadało się na to że się kiedykolwiek dowiem. Kto mógłby mi pomóc odkryć prawdę?
*
Zastanowiłem się chwilę i są jednak osoby które mogą mi pomóc, a mianowicie Lucy i Demi. One były najlepszymi przyjaciółkami Lily i tylko one dosłownie wszystko o niej wiedziały. Byłem święcie przekonany że ja także, lecz teraz uświadamiam sobie że ja nic nie wiedziałem. Byłem kompletnie od niej odizolowany.
*
Przygryzając wargę, schowałem list do koperty i się podniosłem idąc na górę. Położyłem kopertę na komodę i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Zimna woda spływała po moim umięśnionym ciele. Potrzebowałem tego, zimnego prysznicu. Orzeźwienia.
Zamknąłem oczy i oczyszczałem swoją głowę z tych wszystkich myśli. Po chwili otworzyłem oczy i zacząłem się myć. Gdy skończyłem, wyłączyłem wodę i wyszedłem spod prysznica. Zacząłem się porządnie wycierać i założyłem bokserki.
*
Wychodząc z łazienki, spojrzałem na komodę, na której zostawiłem kopertę. Tym razem jej nie było.
- Co jest kurwa.. - mruknąłem do siebie i zacząłem jej szukać. To niemożliwe że od tak sobie zniknęła. Coś mi tu śmierdziało i chciałem się dowiedzieć co. Zbiegłem na dół, wszystko było w jak najlepszym porządku, rozejrzałem się dla upewnienia. Westchnąłem i wróciłem na górę, spojrzałem w stronę balkonu i zauważyłem że zasłona jest przytrzaśnięta, przez drzwi balkonowe. Otworzyłem je, aby ją poprawić.
Na trawniku, widniały ślady, które odcisnęły się od butów.
Mój oddech przyśpieszył, przełknąłem głośno ślinę i szybko zamknąłem balkon. Położyłem się na łóżku i myśląc nad wszystkim zasnąłem.
*
Usłyszałem denerwujący dźwięk budzika. Otworzyłem oczy i przetarłem twarz dłońmi, wzdychając. Podniosłem się i poszedłem do łazienki. Przemyłem twarz i umyłem porządnie zęby. Ułożyłem włosy i poszedłem do garderoby, biorąc ubrania i zakładając je do siebie. Zszedłem na dół i zacząłem jeść śniadanie. Gdy skończyłem zabrałem kluczyki i wyszedłem z domu, wsiadając do samochodu. Wsadziłem klucze do stacyjki i odpaliłem silnik. Wyjechałem na drogę i kierowałem się do szkoły.
*
Podjechałem pod budynek i zgasiłem silnik. Wysiadłem z samochodu, zamykając go. Wszyscy jak zwykle się na mnie patrzyli. Szedłem w stronę drzwi, a przed oczami mignęła mi postać podobna do Lily. Jakieś urojenia..
Westchnąłem i wszedłem do środka, podszedłem do mojej szafki i wyciągnąłem książki. Spojrzałem na moich przyjaciół stali razem z Demi i Lucy. Zdziwiłem się, ale nic nie mówiłem. Poszedłem w stronę klasy, wtedy kiedy akurat zadzwonił dzwonek. Wszedłem do środka i usiadłem na samym końcu. Przyjaciele weszli i usiedli przede mną.
- Stary, przepraszam - Powiedzieli równo.
- Spoko. - mruknąłem i zacząłem pisać sms'y z Alice.
Nauczyciel po połowie lekcji się zorientował że trzymam telefon w ręku.
- Bieber zostajesz w szkole - warknął. Nic się nie odezwałem. Stary chuj.
Wkurwiłem się, czemu poszedłem do takiej porąbanej szkoły.
*
Siedziałem na stołówce i przeglądałem zdjęcia w telefonie. Zostały tylko dwie lekcje no i oczywiście koza. Westchnąłem i spojrzałem na moje zdjęcie robione z chłopakami. Przybliżyłem je, za drzewem stała postać. Była podobna do Lily.
Przecież to niemożliwe. Przyglądałem się temu zdjęciu, cały czas, aż zadzwonił dzwonek. Zablokowałem telefon i poszedłem do klasy. Całą lekcje zmarnowałem na przemyślanie tej głupiej sytuacji. Czy to był duch? O co do cholery jasnej w tym wszystkim chodzi. Jak mam się tego wszystkiego dowiedzieć.
Kolejna lekcja szybko minęła i zadzwonił dzwonek
*
- Demi, Lucy... zaczekajcie! - krzyknąłem za nimi i podbiegłem. Spojrzały na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Co jest? - mruknęła znudzona Lucy. Wyciągnąłem telefon i pokazałem im zdjęcie, ich źrenice się powiększyły. Spojrzały na siebie.
- Znalazłem przed domem list, od Lily sprzed roku. Napisała go miesiąc przed śmiercią. Dzisiaj przed szkołą, mignęła mi postać wyglądająca zupełnie jak ona, przed oczami. I teraz to zdjęcie. Byłyście jej przyjaciółkami. Powiedzcie mi coś... Przemyślałem wszystko i stwierdziłem, że byłem jej chłopakiem a wiedziałem najmniej z Was wszystkich. Chłopaki mi wczoraj powiedzieli że słyszeli Waszą rozmowę i że Lily prawdopodobnie żyje. - szepnąłem i spuściłem głowę.
Dziewczyny przełknęły ślinę, dość głośno.
- Czy Ty jesteś głupi? Wszyscy wiemy że ona nie żyje. Pogódź się z tym i przestań szukać jakichkolwiek wskazówek. Bo to do niczego Cię nie doprowadzi, marnujesz tylko swój czas - fuknęła Demi i odeszły, szepcząc coś do siebie.
To było co najmniej dziwne. Wzruszyłem ramionami zrezygnowany i poszedłem na ostatnią lekcję.
*
Siedziałem w klasie i odpracowywałem swoją karę. Musiałem napisać wiersz, na konkurs. Oczywiście nic nie napisałem. Gówno mnie to obchodziło. Znowu, myślałem o niej. Czemu nie mogę przestać? Poznałem fajną dziewczynę, Alice. Ale co z tego, gdy wciąż mam tą jebaną sukę w głowie.
Minęła głupia godzina a ja wyszedłem jak najszybciej z klasy. Zobaczyłem że na ławce siedzi Alice. Uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem.
*
Wyszliśmy ze szkoły, a ona złapała mnie za kołnierzyk i pocałowała mnie w usta. Złapałem ją za biodra i przycisnąłem do siebie. Otworzyłem na chwilę oczy i doznałem szoku. Odepchnąłem od siebie delikatnie Alice i spojrzałem w dal. To co zobaczyłem.. nie mogłem wydusić z siebie, ani jednego słowa.
W oddali, stała dziewczyna. Miała ciemne i długie włosy, bardzo ciemne oczy patrzące wprost na mnie. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
To była Lily.
~ * ~
Napisałam!!
Leżę w domu chora, więc postanowiłam dzisiaj dodać ten rozdział!
Trochę pozostawiłam Was w niepewności. Lecz już wszystko się wyjaśniło.
Prawda? A może i jednak nie!
Jest jeszcze wiele tajemnic, związanych z Lily i Justinem.
Dziękuję za 30 komentarzy przy 1 rozdziale! To naprawdę coś!
Było mi bardzo miło czytać te wszystkie miłe komentarze, dziękuję!
Zostawiajcie swoje usery, w komentarzach lub w zakładce informowani!
Możecie obserwować mój blog ----- >
Następny rozdział pojawi się do końca tygodnia! ☺
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Poprzedni post - 30 komentarzy.
Ile będzie tym razem?
Polecam : klik
Zawsze gdy jechałem z ..
Nie! Wywaliłem tą myśl z głowy, podjeżdżając pod dom. Wyjąłem kluczyki i wysiadłem z samochodu. Światło się paliło, więc chłopaki zapewne jeszcze byli.
*
Wszedłem do domu, od razu kierując się do salonu, w którym zastałem chłopaków. Szybko stanęli na proste nogi i patrząc na mnie głośno przełknęli ślinę.
- Co tak stoicie? - warknąłem w ich stronę i usiadłem na fotelu.
- Stary, daj sobie z nią spokój. Znajdź sobie kogoś innego, ona nie żyje. - mruknął Cody. Co kurwa najpierw mi mówi, że jest szansa na to że ona żyję, a teraz? Teraz gada, żeby dał sobie spokój. Popierdolony człowiek.
- Słyszysz siebie? Godzinę temu mówiliście mi coś innego - walnąłem pięścią w stół, tak mocno, że wszystkie puste puszki spadły na podłogę.
- Uspokój się Justin. Zapomnij o tym co Ci mówiliśmy. - warknął Taylor - Widzimy się jutro w szkole, może przemyślisz parę spraw.
- Spierdalajcie - warknąłem do nich, po czym wyszli. Uderzyłem z pięści w ścianę, nie mogłem tego pojąć. Przecież to moi przyjaciele, a zachowują się jakby chcieli mi spieprzyć całe życie.
Chuj z nimi, czasami mam ich po prostu dość.
*
Zacząłem sprzątać wszystkie puszki, które były porozrzucane na podłodze, gdy skończyłem wyszedłem i wszystko wyrzuciłem. Wracając do domu, zauważyłem kopertę. Podniosłem ją i wszedłem do domu, usiadłem na kanapie i obejrzałem ją dookoła. Nie była zaadresowana. otworzyłem ją i wyciągnąłem z niej kartkę, która była złożona na trzy części. Rozłożyłem ją i zacząłem czytać list.
" 01.01.2013
Popełniłam błąd, nie powinnam się tak zachowywać. Nigdy mi tego nie wybaczysz. Przepraszam za wszystko co zrobiłam, za to że Cię okłamałam.
Za to że musiałeś tak cierpieć. Zniszczyłam Ci życie do końca.
Wiem, że nie powinnam. Może nawet nie powinnam, pisać do Ciebie tego listu?
Justin, kocham Cię. Jesteś dla mnie najważniejszy.
Pamiętaj że zawsze będę Cię kochać.
Nigdy o Tobie nie zapomnę.
Zawsze będziesz w moim sercu.
Lily "
Moje serce zaczęło bić jak szalone. Co to jest? Przecież to niemożliwe. Zacząłem go czytać jeszcze parę razy. Zerknąłem na datę i wszystko było jasne. List został napisany rok temu. Miesiąc przed wypadkiem Lily. Ona go napisałam. Ale, za co ona mnie przepraszała, co zrobiła, czego jej nigdy nie wybaczę. Nic nie rozumiałem i nie zapowiadało się na to że się kiedykolwiek dowiem. Kto mógłby mi pomóc odkryć prawdę?
*
Zastanowiłem się chwilę i są jednak osoby które mogą mi pomóc, a mianowicie Lucy i Demi. One były najlepszymi przyjaciółkami Lily i tylko one dosłownie wszystko o niej wiedziały. Byłem święcie przekonany że ja także, lecz teraz uświadamiam sobie że ja nic nie wiedziałem. Byłem kompletnie od niej odizolowany.
*
Przygryzając wargę, schowałem list do koperty i się podniosłem idąc na górę. Położyłem kopertę na komodę i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Zimna woda spływała po moim umięśnionym ciele. Potrzebowałem tego, zimnego prysznicu. Orzeźwienia.
Zamknąłem oczy i oczyszczałem swoją głowę z tych wszystkich myśli. Po chwili otworzyłem oczy i zacząłem się myć. Gdy skończyłem, wyłączyłem wodę i wyszedłem spod prysznica. Zacząłem się porządnie wycierać i założyłem bokserki.
*
Wychodząc z łazienki, spojrzałem na komodę, na której zostawiłem kopertę. Tym razem jej nie było.
- Co jest kurwa.. - mruknąłem do siebie i zacząłem jej szukać. To niemożliwe że od tak sobie zniknęła. Coś mi tu śmierdziało i chciałem się dowiedzieć co. Zbiegłem na dół, wszystko było w jak najlepszym porządku, rozejrzałem się dla upewnienia. Westchnąłem i wróciłem na górę, spojrzałem w stronę balkonu i zauważyłem że zasłona jest przytrzaśnięta, przez drzwi balkonowe. Otworzyłem je, aby ją poprawić.
Na trawniku, widniały ślady, które odcisnęły się od butów.
Mój oddech przyśpieszył, przełknąłem głośno ślinę i szybko zamknąłem balkon. Położyłem się na łóżku i myśląc nad wszystkim zasnąłem.
*
Usłyszałem denerwujący dźwięk budzika. Otworzyłem oczy i przetarłem twarz dłońmi, wzdychając. Podniosłem się i poszedłem do łazienki. Przemyłem twarz i umyłem porządnie zęby. Ułożyłem włosy i poszedłem do garderoby, biorąc ubrania i zakładając je do siebie. Zszedłem na dół i zacząłem jeść śniadanie. Gdy skończyłem zabrałem kluczyki i wyszedłem z domu, wsiadając do samochodu. Wsadziłem klucze do stacyjki i odpaliłem silnik. Wyjechałem na drogę i kierowałem się do szkoły.
*
Podjechałem pod budynek i zgasiłem silnik. Wysiadłem z samochodu, zamykając go. Wszyscy jak zwykle się na mnie patrzyli. Szedłem w stronę drzwi, a przed oczami mignęła mi postać podobna do Lily. Jakieś urojenia..
Westchnąłem i wszedłem do środka, podszedłem do mojej szafki i wyciągnąłem książki. Spojrzałem na moich przyjaciół stali razem z Demi i Lucy. Zdziwiłem się, ale nic nie mówiłem. Poszedłem w stronę klasy, wtedy kiedy akurat zadzwonił dzwonek. Wszedłem do środka i usiadłem na samym końcu. Przyjaciele weszli i usiedli przede mną.
- Stary, przepraszam - Powiedzieli równo.
- Spoko. - mruknąłem i zacząłem pisać sms'y z Alice.
Nauczyciel po połowie lekcji się zorientował że trzymam telefon w ręku.
- Bieber zostajesz w szkole - warknął. Nic się nie odezwałem. Stary chuj.
Wkurwiłem się, czemu poszedłem do takiej porąbanej szkoły.
*
Siedziałem na stołówce i przeglądałem zdjęcia w telefonie. Zostały tylko dwie lekcje no i oczywiście koza. Westchnąłem i spojrzałem na moje zdjęcie robione z chłopakami. Przybliżyłem je, za drzewem stała postać. Była podobna do Lily.
Przecież to niemożliwe. Przyglądałem się temu zdjęciu, cały czas, aż zadzwonił dzwonek. Zablokowałem telefon i poszedłem do klasy. Całą lekcje zmarnowałem na przemyślanie tej głupiej sytuacji. Czy to był duch? O co do cholery jasnej w tym wszystkim chodzi. Jak mam się tego wszystkiego dowiedzieć.
Kolejna lekcja szybko minęła i zadzwonił dzwonek
*
- Demi, Lucy... zaczekajcie! - krzyknąłem za nimi i podbiegłem. Spojrzały na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Co jest? - mruknęła znudzona Lucy. Wyciągnąłem telefon i pokazałem im zdjęcie, ich źrenice się powiększyły. Spojrzały na siebie.
- Znalazłem przed domem list, od Lily sprzed roku. Napisała go miesiąc przed śmiercią. Dzisiaj przed szkołą, mignęła mi postać wyglądająca zupełnie jak ona, przed oczami. I teraz to zdjęcie. Byłyście jej przyjaciółkami. Powiedzcie mi coś... Przemyślałem wszystko i stwierdziłem, że byłem jej chłopakiem a wiedziałem najmniej z Was wszystkich. Chłopaki mi wczoraj powiedzieli że słyszeli Waszą rozmowę i że Lily prawdopodobnie żyje. - szepnąłem i spuściłem głowę.
Dziewczyny przełknęły ślinę, dość głośno.
- Czy Ty jesteś głupi? Wszyscy wiemy że ona nie żyje. Pogódź się z tym i przestań szukać jakichkolwiek wskazówek. Bo to do niczego Cię nie doprowadzi, marnujesz tylko swój czas - fuknęła Demi i odeszły, szepcząc coś do siebie.
To było co najmniej dziwne. Wzruszyłem ramionami zrezygnowany i poszedłem na ostatnią lekcję.
*
Siedziałem w klasie i odpracowywałem swoją karę. Musiałem napisać wiersz, na konkurs. Oczywiście nic nie napisałem. Gówno mnie to obchodziło. Znowu, myślałem o niej. Czemu nie mogę przestać? Poznałem fajną dziewczynę, Alice. Ale co z tego, gdy wciąż mam tą jebaną sukę w głowie.
Minęła głupia godzina a ja wyszedłem jak najszybciej z klasy. Zobaczyłem że na ławce siedzi Alice. Uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem.
*
Wyszliśmy ze szkoły, a ona złapała mnie za kołnierzyk i pocałowała mnie w usta. Złapałem ją za biodra i przycisnąłem do siebie. Otworzyłem na chwilę oczy i doznałem szoku. Odepchnąłem od siebie delikatnie Alice i spojrzałem w dal. To co zobaczyłem.. nie mogłem wydusić z siebie, ani jednego słowa.
W oddali, stała dziewczyna. Miała ciemne i długie włosy, bardzo ciemne oczy patrzące wprost na mnie. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
To była Lily.
~ * ~
Napisałam!!
Leżę w domu chora, więc postanowiłam dzisiaj dodać ten rozdział!
Trochę pozostawiłam Was w niepewności. Lecz już wszystko się wyjaśniło.
Prawda? A może i jednak nie!
Jest jeszcze wiele tajemnic, związanych z Lily i Justinem.
Dziękuję za 30 komentarzy przy 1 rozdziale! To naprawdę coś!
Było mi bardzo miło czytać te wszystkie miłe komentarze, dziękuję!
Zostawiajcie swoje usery, w komentarzach lub w zakładce informowani!
Możecie obserwować mój blog ----- >
Następny rozdział pojawi się do końca tygodnia! ☺
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Poprzedni post - 30 komentarzy.
Ile będzie tym razem?
Polecam : klik