niedziela, 27 lipca 2014

14. Memories..

PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTATKI NA DOLE! TO NAPRAWDĘ, BARDZO WAŻNE! Z GÓRY DZIĘKUJĘ.



" Zaginęła 17 - sto letnia Lily C. Policja szuka śladów, którego mogą nas doprowadzić do dziewczyny. Będziemy Państwa informować na bieżąco "

" Dziewczyny nie ma już przez dwa tygodnie. Policjanci wciąż się nie poddają, tylko szukają wszelkich informacji " 

" Są nowe informacje! Policja natrafiła na trop, poszukiwania przyśpieszone! " 

" Trop był fałszywy, poszukiwania trwają dalej " 

" Minął miesiąc, policja daję małe szansę na odnalezienie dziewczyny " 

" Znaleziono ubrania Lily C. "

" Potwierdzamy śmierć nastoletniej Lily C. Składamy najszersze kondolencje rodzinie i bliskim " 


" Wyciągnąłem z samochodu, biały proszek i rozsypałem go na masce samochodu. Wyciągnąłem banknot, zwijając go w rulonik i wciągnąłem szybko całą zawartość, jaka widniała na masce samochodu! "

"                                                        01.01.2013

Popełniłam błąd, nie powinnam się tak zachowywać. Nigdy mi tego nie wybaczysz. Przepraszam za wszystko co zrobiłam, za to że Cię okłamałam.
Za to że musiałeś tak cierpieć. Zniszczyłam Ci życie do końca.
Wiem, że nie powinnam. Może nawet nie powinnam, pisać do Ciebie tego listu?
Justin, kocham Cię. Jesteś dla mnie najważniejszy. 
Pamiętaj że zawsze będę Cię kochać. 
Nigdy o Tobie nie zapomnę.
Zawsze będziesz w moim sercu.

                                                             Lily " 

"
- J-justin.. - szepnęła, jąkając się.
Spojrzałem na nią i wsadziłem ręce do kieszeni.
- Lily. - mruknąłem. Chciałem brzmieć oschle? 
- Przepraszam Cię Justin.. Nie chciałam Cię okłamywać.. Daj mi wytłumaczyć
- nie! - Od razu jej przerwałem. - Nie chcę Cię znać.. - mruknąłem i odszedłem.
- Ale ja Cię kocham.. - usłyszałem cichy szept"
"Płacąc zauważyłem jak Lily, wchodzi do tego samego sklepu. Najwidoczniej ona też mnie zauważyła, co dziwne od razu posmutniała i spuściła głowę w dół. Przewróciłem oczami, z nadzieją że to zauważyła."
"Patrzyłem dłuższy czas na nią, a jej oddech był niespokojny. Usta drżały, tak jakby miała się popłakać. Tutaj, przy całej klasy, w ogóle tego nie ukrywając. Odsunęła powoli krzesło i wstała przełykając głośno ślinę. Wyminęła naszą ławkę i poszła z Policjantami."
"Poczułem jak moją koszulkę zalewają powoli łzy. Spojrzałem na Lily i westchnąłem. Pocałowałem ją w głowę i delikatnie kołysałem naszymi ciałami.
- Nie płacz - szepnąłem i westchnąłem.
Nienawidziłem gdy płakała, zapewne już o tym wspominałem, prawda? Ale, zrozumcie mnie, kto normalny lubi gdy osoba którą się kocha cierpi?"
 "Pozostawiałem, delikatne muśnięcia na jej słodkich ustach. Jej dłoń powędrowała na mój policzek, widziałem w jej oczach łzy. Miałem wielką nadzieję że to łzy szczęścia.."
"Nie mogłam uwierzyć, a raczej pogodzić się z tym że ktoś zrobił coś takiego. Akurat teraz, gdy wszystko się miało ułożyć. Miałam być szczęśliwa z chłopakiem którego kocham."
"- Proszę, proszę, proszę.. Ktoś już się obudził - uśmiechnął się i uklęknął przede mną.
- Koleś, weź spierdalaj - warknęłam, nawet na niego nie patrząc."
"
- Wyluzuj, nie udawaj takiego niewiniątka. Nic Ci się nie stanie, jak zrobisz mały skok w bok - prychnęła Lucy, a mnie jakby wbiło w podłogę. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
- Co Ty powiedziałaś? - patrzyłem na nią, nie dowierzając."
 "- Justin, nie możesz myśleć że coś nie pójdzie zgodnie z planem - szepnęła, również patrząc przed siebie.
- Boję się że ją stracę - przymknąłem oczy, nie chcąc pokazywać, jak bardzo cierpię.
- Myślisz że ja się nie boję? Straciłam jedną przyjaciółkę - zaśmiała się - Jeśli tak ją mogłam nazwać. Przez dwa lata mnie okłamywała.. Dosyć że mnie, to jeszcze Lily. Pomogła w jej porwaniu. Justin, ja też cierpię. Tylko jestem silna i wierzę że wszystko będzie dobrze. Ty też musisz uwierzyć, pamiętaj.. Wiara jest najważniejsza - powiedziała i tym razem na mnie spojrzała.
- Dziękuję Demi, cieszę się że jesteś tu.. no i mnie wspierasz - posłałem jej delikatny uśmiech.
- Nie zapominaj, że masz nas wszystkim. Cody, Taylor, ja.. jesteśmy tu dla Ciebie. Martwimy się o nią, ale wiemy że dla Ciebie.. jest ona kimś naprawdę ważnym.. - westchnęłam cicho.
- Masz rację, jest dla mnie cholernie ważna, gdy usłyszałem jej delikatny głosik.. przez ten telefon. Myślałem że się rozkleję, wiem że ona cierpi.. - oparłem się łokciami o barierkę i schowałem twarz w dłoniach. Poczułem na plecach, dotyk dłoni Demi.
- Będzie dobrze, głowa do góry i lecimy dalej - uśmiechnęła się pocieszająco i klepnęła mnie parę razy w plecy, po czym wróciła do pokoju."



"Nie zwracałem uwagi, na to że jest naga.. Albo na to że widać jej piersi. Mój wzrok, skupiony był na jej pięknej twarzy. Miała zamknięte oczy.. jej włosy, niesfornie opadały na jej twarz.. Będąc spięte w niewielkim koku. Usta, pełne malinowe usta.. idealne do całowania. Westchnąłem.. cicho i przetarłem twarz dłońmi, wywalałem z głowy myśli co ten dupek Logan mógł jej zrobić."
"- Kochanie, muszę Ci coś powiedzieć.. - westchnąłem cicho.
- Co? - uniosła brwi i spojrzała na mnie.
- Musze wyjechać.. - odsunąłem się kawałek, a ona wstała jak oparzona.
- Co musisz? - prawie krzyknęła..
- Uspokój się, muszę wyjechać.. - oparłem się o blat..
- Gdzie? Po co? - zadawała szybko pytania.
- Do Hiszpanii .. do pracy - przełknąłem ślinę.
- Czy może masz, tam swoją kochankę. Hm? - warknęła.
- Kocham cię.. dobrze o tym wiesz.. Nie mów tak - podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Nie chce abyś wyjeżdżał Justin.. - szepnęła, mocno mnie do siebie tuląc.
- Ja też tego nie chcę, kochanie. Uwierz mi.. - westchnąłem i musnałęm jej kark.
- A na ile? - przygryzłem wargę..
- Dwa miesiące.. - mocniej mnie przytuliła.
- Justin, ja nie wytrzymam - pisnęła, a głos jej się łamał.
- Wytrzymasz! Demi przy Tobie będzie, pojedźcie na wakacje, to szybko zleci, zobaczysz.. - szepnąłem.
- Ale wrócisz? - odsunęła się i spojrzała w moje oczy z nadzieją..
- Oczywiście że tak skarbie - lekko się uśmiechnąłem.
- Obiecujesz?
- Obiecuje.. - musnąłem jej usta, z jej oczu poleciały łzy.
- Misiu, nie płacz - zaśmiałem się i otarłem jej łezki." 
~ * ~
 PRZEPRASZAM!
Przepraszam że musieliście, tyle czekać na nowy rozdział. Jest mi naprawdę przykro. Do tego, rozdział 14 nie jest zwykłym rozdziałem. Ponieważ są to WSPOMNIENIA z wszystkich rozdziałów. Czyli fragmenty z ostatnich 13 rozdziałów i prologu, są w tym rozdziale. Rozdział 15, będzie kontynuacją 13.. Czyli, tak jakby ten rozdział jest takim bonusem. 
Proszę o komentowanie i rozsyłanie bloga, ponieważ jest to dla mnie naprawdę ważne. Chyba spadek popularności ostatniego rozdziału, tak bardzo mnie zniechęcił do napisania czegoś nowego. Przepraszam Was jeszcze raz!
Jeśli podoba Wam się blog, proszę rozsyłajcie go dalej! Z góry dziękuję! 
 x ROZSYŁAJCIE BLOGA!
x OBSERWUJCIE GO!
x KOMENTUJCIE ROZDZIAŁY!
x WCHODŹCIE NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA! 

Jak widzicie z boku, jest możliwość pisania tweetów. Proszę o ich pisanie, ponieważ wtedy jest większa możliwość, że na bloga wejdzie więcej ludzi #tinlauPL

KOCHAM WAS SŁONECZKA ♥
 czytasz = komentujesz
50 komentarzy = nowy rozdział :)

sobota, 19 lipca 2014

13. Urgent trip...

WOOOO ZAPRASZAM NA NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM! BUZIAKI XX 

Lily's POV
Mając przy sobie Justin, czułam się szczęśliwa, najszczęśliwsza na ziemi.. Mogłam przy nim, być prawdziwa, uśmiechnięta, szczera. Mogłam powiedzieć mu wszystko. Kochałam go, ponad wszystko.. Ale czy miłość nie opiera się na zaufaniu? Mhm.. okłamałam Justina, nie wie on o wielu rzeczach.. sprawach w jakie jestem wplątana, albo co jest ze mną nie tak. Nie jestem pewna czy jakby mu wszystko wyjawiła, byłby nadal ze mną..

Źle się z tym czuję że go okłamuję, ale.. udawało mi się to przez cały rok, więc czemu teraz nie? Może kiedyś mu powiem.. wyjawię mu moje wszystkie sekrety, ale to jeszcze nie teraz.. nie jestem na to gotowa. Jeśli bym to zrobiła chyba bym się załamała, tak. Ewidentnie, bym się załamała..

- Skarbie, o czym tak myślisz? - mruknął Justin, sunąc nosem po mojej szyi..
- O.. niczym - sztucznie się uśmiechnęłam i usiadłam na nim okrakiem.. 

Musnęłam jego usta, po czym on również muskał moje, były to delikatne pocałunku, delikatne muśnięcia, pełne miłości.. Położyłam dłonie na jego policzkach, a on swoje ręce na moich biodrach.. Pogłębiłam nieco pocałunek, napierając swoimi wargami na jego, zaśmiał się cichutko, to kocham. Ten kojący i delikatny śmiech Justina.. Z rana, gdy szepczę miłe słówka do mojego ucha, gdy jest tak delikatny i romantyczny..
Poczułam jak przygryza moją wargę i ciągnie ją w swoje usta, uśmiechnęłam się i wsunęłam niepewnie język do jego buzi.. Po chwili, już nasze języki walczyły ze sobą o dominację.. Justin pieścił, moje podniebienie..Było to przyjemne..

Po pewnym czasie, poczułam dłonie Justina na swoich pośladkach, zaśmiałam się gdy je delikatnie ścisnął...

- Justin.. przestań - zaśmiałam się, a on ścisnął je jeszcze mocniej..
- Lubię Twój tyłek, jest taki.. seksowny - musnął moją szyję..
- Mhm.. - mruknęłam, odchylając głowę do tyłu.. Rozkoszowałam się, tymi pięknymi chwilami..
- Kochanie, co dzisiaj robimy? - Justin, zaczął składać na mojej szyi, mokre pocałunki..
- Nie wiem.. co tylko zechcesz.. - szepnęłam..
- Może wybierzemy się na stary magazyn? Kiedyś tam często siedzieliśmy i podziwialiśmy piękne widoki - uśmiechnął się..

A ja? Ja od razu od niego odskoczyłam i gwałtownie wstałam. Stary magazyn. Miejsce w którym bardzo dużo czasu, wszystkie złe wspomnienia związane z tym miejscem powróciły, zagryzłam wargę i usiadłam na krześle przy biurku.. Westchnęłam cicho i skupiłam się na moich palcach, którymi nerwowo się bawiłam..

Usłyszałam jak Justin wstaję i po chwili kuca obok mnie. Wziął moje dłonie, w swoje.. i spojrzał mi w oczy, podnosząc mi podbródek..

- Skarbie, co się dzieje? - szepnął, z troską w głosie.. 
- Nic.. jasne możemy iść - słabo się uśmiechnęłam, Justin pogłaskał mnie po policzku i wstał.. 
- Przygotuj się kochanie, a ja przygotuję koszyk z jedzeniem.. - Pocałował mnie w głowę i wyszedł z pokoju..

Usłyszałam jak odbiera telefon, lecz jakoś teraz mnie to nie obchodziło. Zabrałam czystą bieliznę i ubrania, poszłam w kierunku łazienki. W środku, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam porządnie głowę i swoje ciało, pod wpływem ciepłego strumienia wody, przestawałam się zamartwiać. Relaksowałam się..
Woda spływała po moim ciele, zabierając ze mnie wszystko nieprzyjemne wspomnienia.

" Czemu wciąż o tym myślisz? 
Po co Ci to chodzi po głowie..
Zapomnij..
Nie ma go już..
Nie ma już Was...
Nie ma już Nas...
Zrozum to piękna...
Nie było
Nie ma...
I nie będzie... " 

Głosy w mojej głowie, ekhem. Czyżbym o tym zapomniała? Odkąd powróciłam, nie było ich.. ale teraz, gdy do mojej głowy z powrotem wróciły wspomnienia z magazynu, wszystko staję się takie jak wcześniej, mam tego dość... To mnie zabija.

Zakręciłam kurek z wodą i głośno westchnęłam, sięgnęła po ręcznik i owijając się nim, wyszłam spod prysznica. Wytarłam dokładnie swoje ciało i założyłam, bieliznę.. a na nią ubrania. Spięłam włosy w niesfornego koka i wyszłam z łazienki, przed tym ogarniając tam trochę..

-

Siedząc z Justinem w kuchni, widziałam że jest coś nie tak. Że jest jakiś nieprzytomny, że jest po prostu w innym świecie. Chciałam zapytać o co chodzi, ale nie wiem czy powinnam. Może to jego sprawa i nie chce się ze mną nią dzielić? W końcu, jakby chciał mi to powiedzieć, to zapewne by mi to powiedział..


-

Justin's POV

Piłem kawę i zerkałem niepewnie na Lily, w końcu muszę jej o tym powiedzieć. Nie wiem jak zareaguję, więc muszę przyznać, że zżera mnie trema.. Haha, trema przed powiedzeniem ukochanej prawdy? 

Po skończonej kawie, wstałem i umyłem kubek.. Spojrzałem na dziewczynę, która robiła coś w telefonie. Podszedłem do niej i stanąłem między jej nogami..

- Kochanie, muszę Ci coś powiedzieć.. - westchnąłem cicho.
- Co? - uniosła brwi i spojrzała na mnie.
- Musze wyjechać.. - odsunąłem się kawałek, a ona wstała jak oparzona.
- Co musisz? - prawie krzyknęła..
- Uspokój się, muszę wyjechać.. - oparłem się o blat..
- Gdzie? Po co? - zadawała szybko pytania.
- Do Hiszpanii .. do pracy - przełknąłem ślinę.
- Czy może masz, tam swoją kochankę. Hm? - warknęła.
- Kocham cię.. dobrze o tym wiesz.. Nie mów tak - podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Nie chce abyś wyjeżdżał Justin.. - szepnęła, mocno mnie do siebie tuląc.
- Ja też tego nie chcę, kochanie. Uwierz mi.. - westchnąłem i musnałęm jej kark.
- A na ile? - przygryzłem wargę..
- Dwa miesiące.. - mocniej mnie przytuliła.
- Justin, ja nie wytrzymam - pisnęła, a głos jej się łamał.
- Wytrzymasz! Demi przy Tobie będzie, pojedźcie na wakacje, to szybko zleci, zobaczysz.. - szepnąłem.
- Ale wrócisz? - odsunęła się i spojrzała w moje oczy z nadzieją..
- Oczywiście że tak skarbie - lekko się uśmiechnąłem.
- Obiecujesz?
- Obiecuje.. - musnąłem jej usta, z jej oczu poleciały łzy.
- Misiu, nie płacz - zaśmiałem się i otarłem jej łezki.

Nic już nie powiedziała tylko, ponownie wpiła się w moje wargi. Całowała mnie z namiętnością i tęsknotą, chociaż jeszcze tu byłem. Oddawałem wszystkie pocałunki, z nadmierną siłą. Kochałem to, kochałem ją całować.. Zaśmiałem się w myślach i dalej to robiłem. Uniosłem ją w górę za biodra i przytrzymywałem za pośladki.

Lily się uśmiechnęła i pogłębiłam pocałunek, wsunęła język do moich ust i walczyła z moim o dominacje. Później pieściła moje podniebienie, ścisnąłem jej  pośladki, przez co cicho jęknęła w moje usta. Zaśmiałem się i poszedłem do salonu, usiadłem na kanapie, sadzając Lily na swoich kolanach. Dziewczyna oderwała się ode mnie i spojrzała w moje oczy, uśmiechając się.

- Nie wyobrażasz sobie jak bardzo Cię kocham Justin.. - szepnęła i lekko musnęła moje wargi.
- A Ty, jak ja Ciebie Lily - zaśmiałem się, na co słodko zachichotała.
- Idziemy, do tego magazynu? - westchnęła..
- Jasne.. - podniosłem się i postawiłem ją na podłodze.

Dziewczyna od razu pobiegła do góry się szykować, a ja zabrałem koszyk i założyłem buty. Wyszedłem z domu i spakowałem wszystko do bagażnika. Oparłem się o drzwi samochodu i czekałem na Lily. Po chwili, wyszła z domu w zwiewnej sukience i się do mnie uśmiechnęła. Zamknęła dom i podeszła do mnie, muskając moje usta.

- Jestem - przygryzła wargę.
- Ślicznie wyglądasz skarbie - wyszczerzyłem się.
- Bieber, przestań się podlizywać - głośno się zaśmiała i wsiadłam do samochodu.

Pokręciłem rozbawiony głową i również wsiadłem do środka. Odpaliłem silnik i już po chwili byliśmy w drodze, na stary magazyn. Lily, najwidoczniej się bardzo nudziła, ponieważ włączyła radio i skakała ze śmiechem. Do tego śpiewała.. czego robić nie umie, więc się z niej śmiałem.

Po 20 minutach byliśmy pod magazynem, zaparkowałem tyłem do niego. Gdy wysiedliśmy, zamarłem. Cały magazyn.. a raczej jego szczątki, był spalony i w połowie zawalony..

- Co tu się stało.. - powiedziałem zszokowany i podszedłem bliżej. Odwróciłem się, a Lily stała z otwartymi oczami i łzami w oczach..
- Lily, co się stało? - Podbiegłem do niej.. szybko.

Przełknęła ślinę i spojrzała mi w oczy, wiedziałem że coś wie.. Zachowała się dziwnie, odsunęła się i podeszła bliżej.. Podeszła centralnie do metalowych drzwi od magazynu. Pomiędzy nimi była wczepiona kartka. Rozwinęła ją i przeczytała, po czym opadła na kolana i się rozpłakała..

~ * ~

woow!
O co chodzi Lily.. hm hm?
Podobało się?

KOOOCHANI!
ZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA!!
---> http://midtown-fanfiction.blogspot.com/ <---
WCHODŹCIE, CZYTAJCIE I KOMENTUJCIE!!
WIECIE ŻE TO MNIE MOTYWUJĘ DO PISANIA!

Zaniedbałam tego bloga, ale wróciły mi nowe pomysły i od kolejnych rozdziałów, będzie coraz lepiej. OBIECUJĘ!

JEŻELI PODOBA WAM SIĘ MÓJ NOWY BLOG, PROSZĘ ROZSYŁAJCIE GO DALEJ! CHCĘ ABY NA NIEGO WCHODZIŁO JAK NAJWIĘCEJ LUDZI!

OBSERWUJCIE GO!

KOCHAM WAS!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Przepraszam za Wszystkie błędy, typu "Ciebie" zamiast "ją"
Wybaczcie, jeśli znowu coś takiego się pojawiło! 




środa, 16 lipca 2014

12. Endless love..


Justin's POV

*30 minut później*

Dojechaliśmy pod mój dom. Wyciągnąłem Cię z samochodu i wszedłem do środka. Sam i przyjaciele pojechali do hotelu, pozabierać nasze rzeczy i się wymeldować.

Od razu po wejściu do domu, skierowałem się w stronę salonu. Posadziłem delikatnie Lily na kanapie i poszedłem zamknąć bramę i drzwi na klucz. Po paru minutach, wróciłem. Dalej siedziała w jednym miejscu..

- Kochanie, wszystko w porządku?
- Czuję, czuję się taka brudna.. - szepnęła i spojrzała na mnie. Jej oczy, były wypełnione łzami.
- Słońce.. - szepnąłem i szybko do niej podszedłem. Przytuliłem ją..
- Mogę.. wziąć prysznic? - szepnęła bardzo cichutko, wręcz ledwo słyszalnie..
- Oczywiście.. - podniosłem się, z nią na rękach i szedłem w stronę łazienki.

W środku, posadziłem Cię na szafeczce i odkręciłem wodę, wlałem do wanny olejek, jak i płyn. Po kilku minutach, piękny zapach lilii unosił się w całej łazience, a z wanny prawie wylewała się woda, z wielką ilością piany. Zakręciłem kurek i spojrzałem na Lily, miała głowę w dole i machała swoimi małymi nóżkami. Podszedłem do niej i zdjąłem z niej wszystko, uniosłem jej delikatnie ciało i wsadziłem do wanny. Delikatnie ją usadowiłem tak, że mogła sobie poleżeć. Odprężyć się.

Nie zwracałem uwagi, na to że jest naga.. Albo na to że widać jej piersi. Mój wzrok, skupiony był na jej pięknej twarzy. Miała zamknięte oczy.. jej włosy, niesfornie opadały na jej twarz.. Będąc spięte w niewielkim koku. Usta, pełne malinowe usta.. idealne do całowania. Westchnąłem.. cicho i przetarłem twarz dłońmi, wywalałem z głowy myśli co ten dupek Logan mógł jej zrobić.

Dotykał ją? Całował? To i tak za wiele, nie mogę znieść faktu że gdy ja spałem w hotelu, może nie najspokojniej ale spałem ona musiała męczyć się u tego psychopaty.
Spojrzałem na nią ponownie, otworzyła powoli oczy i spojrzała na mnie, lekko się uśmiechnąłem co moja ukochana odwzajemniła.

- Justin.. umyjesz mnie? - szepnęła cicho, hm.. była zawstydzona? Tak, chyba tak.
- Oczywiście kochanie - Podszedłem do wanny i klęknąłem przy niej.

Sięgnąłem po szampon i wylałem go trochę na rękę.. zacząłem być jej głowę. Moje ruchy były zwinne i delikatnie. Lily przymknęła oczy, widziałem że to ją relaksowało.. Dokończyłem, dokładne mycie głowy i spłukałem całą pianę. Po chwili, wziąłem miękką gąbkę i nalałem na nią trochę żelu. Dotknąłem lekko ciała Lily, po czym zacząłem ją myć, wcierając w jej delikatną skórę, żel.

Po chwili doszedłem do miejsca intymnego, nie wiedziałem. Czy mogę.. w sumie, widziałem i dotykałem wszystko. Lecz nie wiedziałem czy teraz mogę, czy nie.. Westchnąłem cicho.

- Zrób to Justin.. - szepnęła i na mnie spojrzała.
- Dobrze..

Wsunąłem dłoń, pomiędzy jej uda i zacząłem dokładnie myć jej miejsce intymne.. Lily, odchyliła głowę i położyła ją na zagłówku wanny..
Jej oddech był spokojny. Gdy ją myłem cały czas patrzyłem z lekkim uśmiechem na jej Twarz.
Piękną twarz..

* 15 minut później *

Pomogłem Lily wstać i zawinąłem ją od razu w ciepły ręcznik. Podniosłem jej delikatne ciało i skierowałem się do naszej sypialni. Położyłem ją na łóżku, wyciągnąłem z szafy jakąś moją koszulkę i zdejmując z niej ręcznik, szybko i zwinnie wsunąłem na nią bluzkę. Przykryłem jej ciało, kołdrą.. i się wycofałem, przymykając lekko drzwi.

Poszedłem z powrotem do łazienki i wziąłem prysznic. Odświeżyłem się i założyłem na siebie czyste.. bokserki. Ogarnąłem łazienkę i z niej wyszedłem, ponownie wchodząc do pokoju. Położyłem się obok Lily na łóżku, wziąłem do ręki telefon..
Sprawdziłem, parę stronek internetowych, portali społecznościowych.. i to właściwie wszystko. Odłożyłem telefon na szafkę nocną i spojrzałem na Lily, miała zamknięte oczy i lekko rozchylone usta.

Zaśmiałem się i bardziej ją przykryłem, pocałowałem w czoło i wylądowałem głową na poduszce, nakryłem się.

- Dobranoc Lily.. - szepnąłem i zamknąłem oczy.


 
- następny dzień -


Rozbudziłem się i spojrzałem w prawo, spała obok mnie moja księżniczka. Uśmiechnąłem się i wyszedłem powoli z łóżka aby jej nie obudzić. Wziąłem spodnie od dresów i szybko je na siebie nałożyłem. Wyszedłem z pokoju i powędrowałem na dół, do kuchni.

Stanąłem i oparłem się o blat, powoli zacząłem się zastanawiać co ja umiem przygotować. Nie używając przy tym telefonu i numeru do fast food'ów.
Zajęło mi to chwilę, po czym do mojego mózgu dotarło.. że potrafię przyrządzić, całkiem nieźle jajecznice z bekonem.
Mhm, typowe. Ale cóż, nie jestem mistrzem kuchni, więc nie ma się czego po mnie w sumie spodziewać.

Westchnąłem głośno i przygotowałem wszystkie potrzebne składniki, jajka.. masło, bekon.. yy, to wszystko? Chyba tak.
Wyciągnąłem patelnię, stawiając ją na gazie. Wrzuciłem wszystko, tak jak pisało na przepisie który dostałem od mamy.
TAK MAMA MI PISAŁA JAK SIĘ ROBI JAJO, PROBLEM?

Po paru minutach i zarazem bardzo długich i ciężkich minutach. Skończyłem przyrządzać śniadanie, wystawiłem dwa talerze na blat i rozdzieliłem posiłek na dwoje. Postawiłem talerze na tace, a do nich szklanki pełne soku i sztućce. Podniosłem tacę i zacząłem iść w kierunku schodów.

Po chwili byłem już w pokoju, wszedłem do środka i położyłem racę na komodzie. Usiadłem na łóżku obok Ciebie.

- Kochanie.. wstawaj - szepnęłam jej do ucha, dzięki czemu lekko się uśmiechnęła, ale nie drgnęła.
- Lily, proszę Cię.. - zacząłem głaskać jej ramie.
- Zrobiłem Ci śniadanie.. - szepnąłem jej ponownie do ucha lekko je przygryzając.
- Daj mi spać.. - ziewnęła.
- Kotek.. - westchnąłem i wstałem, zabrałem tacę i położyłem jej na kolanach, spojrzała na jedzenie i się lekko uśmiechnęła. Wygodnie usiadła.
- Dziękuję Justin - lekki uśmiech wkradł się na jej twarz.
- Nie ma za co, ale teraz jedz - pokazałem oczami na jedzenie.

Sam wziąłem jeden talerz i zacząłem jeść, popijając co chwilę sokiem pomarańczowym i muszę przyznać, oczywiście się nie chwaląc, że wyszło mi niesamowicie dobre śniadanie..

-

Po niedługim czasie, zabrałem nasze talerze, a Lily się położyła.. Zaśmiałem się cicho, zapewne się najadła.
Zszedłem na dół i odstawiłem wszystko do zmywarki, oblizałem usta i wytarłem dłonie. Postanowiłem wrócić do mojej ukoachnej... Powędrowałem do góry i gdy wszedłem do pokoju, nie zastałem tam Lily. Uniosłem brwi, ale później usłyszałem jak leci w łazience woda, wszystko jasne.

Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit, byłem naprawdę szczęśliwy. Poza tmi wszystkimi nieprzyjemnościami, które mnie.. znaczy nas spotkały, to jestem naprawdę szczęśliwy. Póki Lily jest przy mnie, to nie brakuję mi nic więcej..

* 30 minut później *

Poczułem jak coś na mnie ląduję, otworzyłem oczy a Lily siedziała na mnie okrakiem. Uśmiechnąłem się, dziewczyna się niepewnie do mnie zbliżyła, spojrzała na moje usta po czym je musnęła. Zwykłe muśnięcie przerodziła w namiętny pocałunek..

Po chwili się ode mnie oderwała i spojrzała mi w oczy, wciąż się uśmiechając..

- Justin.. wiesz jaka jest pomiędzy nami miłość? - szepnęła, bardzo cicho. Ledwo usłyszałem..
- Nie? - patrzyłem na nią z uniesionymi brwiami, nie wiedziałem o co chodzi..
- Miłość bez końca..

Szepnęła i ponownie wpiła się w moje wargi, położyłem dłonie na jej biodrach i delikatnie, lecz z namiętnością ją całowałem.. Kochałem ją.. I tak, to była miłość bez końca.

~ * ~
next!

Przepraszam że tak długo nic nie dodałam, a teraz dodaję tak bardzo krótki rozdział.

Tracę wenę.. Zapewne jak Wy chęci do czytania, jest coraz mniej komentarzy, a jednak one mnie najbardziej motywują.

Co powiecie, na 50 komentarzy? Proszę?

JEŻELI NA TYM BLOGU BĘDZIE 50 000 WYŚWIETLEŃ. ZOSTANIE ZAŁOŻONY DRUGI BLOG!
W sumie, już go założyłam.. mam świetny pomysł, naprawdę. Bardzo mi się podoba. Ale nie chcę zaczynać czegoś, bo nie chcę zaniedbać tego bloga, więc jak będzie tyle wyświetleń to będzie mega motywacją i będzie drugi blog! :)

 CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Przepraszam za wszystkie błędy! 

czwartek, 10 lipca 2014

11. I love you Lily and never let you go..

PROSZĘ O KOMENTOWANIE ROZDZIAŁU! PAMIĘTAJCIE, ŻE KOMENTARZE MNIE BARDZO MOTYWUJĄ! KOMENTARZ TO NAGRODA DLA AUTORA.. :) 
NIC NA SIŁĘ! 

Justin's POV

- Ja nie mogę dłużej czekać - złapałem się za głowę, wzdychając.
- Justin, uspokój się.. Musimy czekać. Jutro tam pojedziemy i ją odbijemy, stary obiecuję Ci to.. Będzie wszystko dobrze, będziecie szczęśliwi .. - powiedział Sam, przestałem go w połowie słuchać.

Wstałem i wyszedłem na balkon, zabierając z komody moje papierosy. Wyciągnąłem jednego i go odpaliłem zaciągając się.
Zastanawiałem się czy uda nam się ją odbić. Czy może Logan, wszystko zaplanował i już jest przygotowany na to że przyjdziemy.. i będziemy próbowali ja odbić.

Patrzyłem przed siebie, gdy poczułem że ktoś wchodzi na balkon. Zobaczyłem na barierce dłonie, u których były pomalowane paznokcie. Demi..

- Justin, nie możesz myśleć że coś nie pójdzie zgodnie z planem - szepnęła, również patrząc przed siebie.
- Boję się że ją stracę - przymknąłem oczy, nie chcąc pokazywać, jak bardzo cierpię.
- Myślisz że ja się nie boję? Straciłam jedną przyjaciółkę - zaśmiała się - Jeśli tak ją mogłam nazwać. Przez dwa lata mnie okłamywała.. Dosyć że mnie, to jeszcze Lily. Pomogła w jej porwaniu. Justin, ja też cierpię. Tylko jestem silna i wierzę że wszystko będzie dobrze. Ty też musisz uwierzyć, pamiętaj.. Wiara jest najważniejsza - powiedziała i tym razem na mnie spojrzała.
- Dziękuję Demi, cieszę się że jesteś tu.. no i mnie wspierasz - posłałem jej delikatny uśmiech.
- Nie zapominaj, że masz nas wszystkim. Cody, Taylor, ja.. jesteśmy tu dla Ciebie. Martwimy się o nią, ale wiemy że dla Ciebie.. jest ona kimś naprawdę ważnym.. - westchnęłam cicho.
- Masz rację, jest dla mnie cholernie ważna, gdy usłyszałem jej delikatny głosik.. przez ten telefon. Myślałem że się rozkleję, wiem że ona cierpi.. - oparłem się łokciami o barierkę i schowałem twarz w dłoniach. Poczułem na plecach, dotyk dłoni Demi.
- Będzie dobrze, głowa do góry i lecimy dalej - uśmiechnęła się pocieszająco i klepnęła mnie parę razy w plecy, po czym wróciła do pokoju.

Demi miała rację, musiałem uwierzyć w to że będzie wszystko dobrze. Bo będzie prawda? Modliłem się tylko o to, aby Logan nie dowiedział się o naszym planie. Albo żeby Lucy, nic mu nie powiedziała. Przecież .. przecież mogła założyć w tym pokoju podsłuch.

Wyrzuciłem tą myśl z głowy i wszedł do pokoju, spojrzałem na przyjaciół. Cody z Demi robili coś w telefonach. Sam w komputerach, nastawiał i szykował sprzęt na jutro, a Taylor zasnął. Od pewnego czasu, zauważyłem że Tay, jest bardzo cichy. Nie wiedziałem co się stało że tak jest...

Podszedłem do Sama i usiadłem obok, patrzyłem co robi. Kuzyn zaczął mi wszystko tłumaczyć, jak to zrobimy i jak ją odbijemy. Czułem że wszystko wyjdzie zgodnie z planem..

Poszedłem do drugiego pomieszczenia w naszym pokoju i się położyłem. Po chwili zasnąłem. Jutro czeka nas ciężki dzień.

Lily's POV

- Pamiętaj, nie ważne co się stanie Justin - wychrypiałam - Zawsze, będę Cię kochać.. - szepnęłam.

- Jak słodko - usłyszałam głos Logana - a Teraz oddawaj to suko!

Logan wyrwał mi telefon i rzucił nim o ścianę. Rozpadł się on na parę małych kawałeczków, przełknęłam głośno ślinę i na niego spojrzałam. Widziałam na jego twarzy, wypisaną złość.
Podszedł do mnie i złapał za włosy ciągnąć do góry.

- Co Ty sobie kurwa wyobrażasz - warknął - Myślisz że on po Ciebie przyjdzie? Mylisz się szmato.. Patrz - pokazał mi zdjęcie gdzie Justin całuję się z Lucy.

Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, nie sądziłam że on może mi to zrobić. Gdy ja tu cierpię, płakałam jak głupia. Logan, rzucił mnie na łóżko i wyszedł, uderzając mnie w twarz.
Nie wiedziałam, czy teraz bardziej boli mnie to że Logan mnie uderzył, czy to że Justin mnie zdradził.
Płakałam, z tych dwóch powodów. Nie sądziłam, że moje życie będzie zawsze szło pod górkę.. 

Spojrzałam w małe okienko, na dworze było ponuro.. Idealnie do mojego humoru. Skuliłam się na łóżku i dalej płakałam. Straciłam już jakiekolwiek nadzieję że stąd wyjdę..

Justin's POV

Wstałem rano i od razu poszedłem do łazienki, wykonałem poranne czynności. I ubrałem się na czarno. Wszedłem do głównego pokoju a moim przyjaciele byli już gotowi. Sam podał mi broń.. 

- Mam to ze sobą wziąć? - zadrżałem, nigdy nie używałem.. broni.
- Tak, tak będzie najlepiej. Nie sądzę żeby Logan, miał przy sobie dużą ilość osób, wiec to może wystarczyć - mruknął i oblizał usta..
- Dobrze - westchnąłem. Chłopaki i Demi, zabrali wszystko co im potrzebne i wyszli z pokoju. Ja zaraz potem wyszedłem razem z Samem.

Wyszliśmy z hotelu, tylnym wyjściem. Nie chcieliśmy, aby obsługa hotelu poinformowała o czymś Logana. Mogłoby być wtedy bardzo nieprzyjemnie. Wsiedliśmy wszyscy do jednego wana, i wyruszyliśmy.

*30 minut później*

Zatrzymaliśmy, się przy jakimś magazynie.. W sumie, wyglądał jak zwykły dom.. Duży, piętrowy dom.
Wysiedliśmy z samochodu i omówiliśmy wszystko jeszcze raz dokładnie.

- Pamiętajcie, nie zostawiamy Demi.. samej - spojrzał na nią - Musimy jej pilnować, bo raczej na nią też z chęcią by zapolował. Bieber Ty trzymasz się ze mną. A chłopaki Wy razem, plus Demi. Ja z Justinem idziemy z przodu.. A Wy wchodzicie oknami od tyłu. Rzucacie bombę dymną, która narobi zamieszanie .. Logan wtedy zostawi Lily samą, a ja z Bieberem ją znajdziemy. On zabierze ją do samochodu i odjedzie. Tu.. - pokazał palcem na mapie - A my, przywiążemy Logana, i go zostawimy razem z bombą.. Ona wybuchnie i będzie po nim. - uśmiechnął się.
- Gotowi? - powiedziałem, wszyscy przytaknęli.

Rozeszliśmy się. Sam i ja przeskoczyliśmy przez płot i poszliśmy pod drzwi, Sam szybko i bezgłośnie rozwalił zamek. Weszliśmy do środka, zobaczyliśmy że w "salonie" siedzi jakiś facet. Sam kazał mi poczekać i zaszedł do od tyłu, potraktował go nożem.. Ciało faceta, bezwładnie opadło na kanapę. Zdziwiłem się, nigdy nie widziałem czegoś takiego na żywo. Usłyszeliśmy jak Logan, wychodzi z piwnicy, zaraz zaatakował go dym. Zaczął biegając po domu, a my szybko zeszliśmy na dół. Zobaczyliśmy na łóżku, w pół rozebraną Lily. Moje serce się rozpadało na ten widok.. Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce. Sam wyszedł pierwszy i kazał nam szybko uciekać. 

Wybiegłem z magazynu, szybko podbiegłem do samochodu i wsadziłem prawie nieprzytomną Lily na jego tyły, sam wsiadłem na miejsce kierowcy i odjechałem w umówione miejsce. Stanąłem tam i wysiadłem. Wsiadłem obok Ciebie i posadziłem Cię na swoich kolanach.

- Kochanie - przytuliłem Cię - Tak bardzo się martwiłem. Bałem się że już Cię nie odzyskam - szepnąłem. 
- Całowałeś Lucy.. - szepnęła bezgłośnie. 

Zamarłem, czyli Logan pokazał jej to zdjęcie. Wystraszyłem się że nie dasz mi nic wytłumaczyć..

- To ona pocałowała mnie, zrobili zdjęcie.. Kochanie, to naprawdę nie ja.. - szepnąłem i ją mocniej przytuliłem. - Nigdy bym Cię nie zdradził. 
- Pogadamy o tym w domu, dobrze? - szepnęłam wtulając się w moje ciało. Brakowało mi jej delikatnego dotyku.
- Dobrze - pocałowałem ją w głowę.

Po chwili do samochodu, weszli przyjaciele. Zobaczyłem że z ramienia Taylor'a leję się krew, wystraszyłem się. Lecz Demi uspokoiła mnie swoim wzrok. Zaczęła głaskać Lily po plecach.
Byłem szczęśliwy, ze mam już przy sobie swoją kobietę. Dam jej takie życie, jakie mogła sobie wymarzyć. Te zdarzenie dało mi wiele do myślenia. Między innymi.. że nie znajdę nigdy nikogo tak wspaniałego jak Lily.. Chcę być tylko z nią.. Chcę aby witała mnie swoim, pięknym i szczerym uśmiechem. Żeby całowała mnie na przywitanie i przytulała tymi swoimi małymi i chudymi ramionami. Chcę czuć, przy sobie jej zapach.. Chcę aby po prostu była przy mnie.

- Kocham Cie - usłyszałem cichy szept. Spojrzałem na nią.. Miała zamknięte oczy i twarz wtuloną w moją szyję.

Spojrzałem na Demi a ona się tylko uśmiechnęła, obok mnie Cody również się szeroko uśmiechnął. Sam i Taylor, na twarzach również mieli bardzo, szczere uśmiechy.

Wiedziałem że mam przy sobie, wspaniałą kobietę i najlepszych przyjaciół. Czego chcieć więcej?

- Ja też Cię kocham, słońce - szepnąłem i musnąłem jej miękki policzek. 


Życie Justina i Lily zapowiadało się świetnie. Chłopak nareszcie zrozumiał, że ma przy sobie cały swój świat. Ale czy jest przygotowany, na dalsze przygody? Nie wie, że przed nim jeszcze dużo ciężkich chwil. Ale, czy złe chwilę nie prowadzą, do prawdziwej miłości tej wspaniałej pary? Czy da się zniszczyć, tą mocną więź między nimi? Justin i Lily.. dwoje nastolatków, nie mogących bez siebie żyć.
Lecz czy na długo.. ? 


~ * ~

NEXT!

Wow, 14 tysięcy wyświetleń? Kocham Was! ♥

Jeśli podoba Wam się rozdział, podzielcie się swoją opinią w komentarzach! Wiecie, że to one najbardziej mnie motywują :( 

Ostatnio, tracę wenę.. Nie wiem co się ze mną dzieję, dlatego te rozdziały są takie jakie są.

ROZSYŁAJCIE BLOGA, DALEJ. CHCĘ ABY WCHODZIŁO TU JAK NAJWIĘCEJ OSÓB.

-> ROZSYŁAJCIE BLOGA!
-> KOMENTUJCIE ROZDZIAŁY!
-> OBSERWUJCIE BLOGA!
-> KOCHAM WAS!!

I jak się podobało? 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Przepraszam za błędy!

Ile teraz będzie komentarzy?

sobota, 5 lipca 2014

10. I don't have anything in the ass..

Ważna notka, pod rozdziałem. Prosiłabym aby każdy kto zaczyna czytać ten rozdział, pamiętał o niej. Jest dość długa, ale sądzę że warto przeczytać.. Dziękuję za uwagę, Kocham Was!



- Pojebało Cię? Co to miało znaczyć? Czy naprawdę, nie obchodzi Cię Twoja przyjaciółka? Czy całowanie mnie, jest w tym momencie najważniejsze?

Krzyczał rozwścieczony Justin. Był całkowicie załamany zniknięciem ukochanej, lecz również był zdruzgotany, zaistniałą sytuacją. Nie mógł pojąć, jak najlepsza przyjaciółka Lily, mogła go pocałować. Wszystko rozumiał. Rozumiał sytuację, sprzed niedawna. Gdy okazało się, czym zajmuję się Lucy. Nikomu tego nie mówił, zostawił to dla siebie, a ona teraz go pocałowała.. Nie wiarygodne, że prawdziwy przyjaciel może zrobić coś takiego.

Justin kręcił się po pokoju, co chwilę łapiąc się za włosy i za nie ciągnąc. Zerkał na zdjęcie, na którym wyraźnie było widać, jak Lucy go całuję, lecz najgorsze w tym wszystkim było to że na zdjęciu, widać jakby ten pocałunek był namiętny.. długi, z uczuciem. A w oczach Justina, ten pocałunek był jednym wielkim gównem. Jedną wielką pomyłką, wywołaną przez rzekomą przyjaciółkę Lily. 

Chłopak zastanawiał się nad tym co ma zrobić, czy może porozmawiać z drugą przyjaciółką Lily? Czy jej druga przyjaciółka, rzeczywiście jest jej prawdziwą przyjaciółką, czy może będzie tak fałszywa jak ta pierwsza? 
Po jego głowie, krążyło wiele pytań, na które niestety nie znał odpowiedzi. Właściwie nikt, na nie nie znał odpowiedzi. 
Bynajmniej tak sądził, a może nad zwyczajniej w świecie się mylił?

Justin's POV

- Wyluzuj, nie udawaj takiego niewiniątka. Nic Ci się nie stanie, jak zrobisz mały skok w bok - prychnęła Lucy, a mnie jakby wbiło w podłogę. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
- Co Ty powiedziałaś? - patrzyłem na nią, nie dowierzając.
Lucy na mnie spojrzała, i zaśmiała się głupkowato.
- Uważasz że Lily, Ci to wybaczy? Zobaczy jak jej ukooochany - przeciągnęła "o" - pociesza się jej rzekomą przyjaciółką i po sprawie. Ona nie jest taka głupia na jaką się wydaję.
Miałem szeroko otwarte oczy. Kiedyś uważałem że Lucy to ta wierna przyjaciółka. Najwidoczniej się myliłem.
- Skąd wiesz o zdjęciu? Nie powiedziałem, że ktoś zrobił jakieś zdjęcie.. - spojrzałem na nią podejrzliwie. Widać było, zmieszanie wypisane na jej twarzy.
Bingoo!
Lucy, szybko wstała i kopnęła mnie w brzuch. Poleciałem w stronę ściany, ból przeszywał moje ciało. Uderzyła w najbardziej czułe miejsce..Ledwo co, łapałem oddech. Złapałem się za niego i zanim oprzytomniałem i zerknąłem na pokój, już jej nie było. 

Do pokoju, wpadli Taylor, Cody, Demi i mój kuzyn Sam. Zdziwili się widząc mnie w takim stanie, mogę się założyć, że na twarzy byłem cały blady. Przełknąłem ślinę i stanąłem na równe nogi, spojrzałem na nich i westchnąłem.

- Lucy, to suka. Kłamliwa i fałszywa suka - warknąłem siadając na łóżku - Pocałowała mnie, kurwa. Logan wysłał mi zdjęcie, gdzie idealnie widać jak nasze usta są złączone. Coś mi tu śmierdzi, oni muszą ze sobą współpracować. Albo mieć jakiś dodatkowy kontakt, a grożenie Wam po bokach - skierowałem się w stronę Demi - To tylko jebana ściema.
- Nie wierzę.. - usiadła obok mnie na łóżku - Coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Nie pasowało mi, jej zachowanie. Nagle tak się przejęła, płakała jakby co najmniej cała rodzina jej umierała - Demi złapała się za głowę, kręcąc ją niedowierzająco.

Cody który był z nią w dość bliskich stosunkach, aż wyszedł na balkon. Nie chciał nawet tego słuchać. Spojrzeliśmy w jego stronę, palił papierosa po papierosie. Z jednej strony było mi go szkoda, bo widziałem że trochę się wkręcił co do Lucy, lecz w tej sytuacji nie mógłbym pozwolić sobie na jej tolerowanie. Jeśli to przez nią, cokolwiek może stać się Lily, to przysięgam.. Tak samo jak zabiję jego, tak samo zabiję i ją.

- Sam, tutaj rozłóż sprzęt i działaj - mruknąłem do kuzyna, witając się z nim. On tylko przytaknął głową i zaczął rozstawiać się na stole, który mu opróżniłem z niepotrzebnych przedmiotów. 
- Dzięki stary, nie martw się. Pomogę Ci odnaleźć ukochaną - szczerze się uśmiechnął i poklepał mnie pocieszająco po plecach. Usiadł na łóżku obok Demi i zaczął majsterkować przy swoim sprzęcie. 

Wyszedłem na balkon do Codiego, oparłem się o barierkę i głośno westchnąłem. Zawtórowałem mu i wyciągnąłem z paczki papierosa, szybko go odpalając. Zaciągnąłem się i wypuściłem dym z ust. Tego właśnie potrzebowałem. Chwilowego odprężenia.
Bo jak wcześniej wspominałem, dotychczas wszystko mnie przerasta.

-Wiem, że Ci ciężko - mruknął Cody.
- Daję radę, a Ty jak się trzymasz? Stary, ja widziałem że byłeś z Lucy w dość bliskich kontaktach ze sobą - westchnąłem i na niego spojrzałem.
- Daj spokój, nie chcę jej znać. Ty i Taylor, zawsze będziecie na pierwszym miejscu, przyjaźnimy się od takiego kurdupla - pokazał ręką, wymiar naszego wzrostu, z dawnych lat - Nie mógłbym Wa zostawić, dla pierwszej lepszej laski. Dobrze o tym wiesz. A skoro Ty odnalazłeś swoją miłość, znaczy ona odnalazła Ciebie. To teraz, nie możemy pozwolić na to abyś ją po raz drugi stracił, nie wiadomo ja jak długo - westchnął i usiadł na stołku, chowając twarz w dłoniach.
- Dziękuję Wam.. Naprawdę, nie wiem co bym bez Was zrobił - mruknąłem i poparzyłem przed siebie.

- Chłopaki - krzyknął Sam - chodźcie!
Od razu, zerwaliśmy się z miejsca razem z Cody'm. Weszliśmy do pokoju i zabraliśmy wolne krzesła, wszyscy usiedliśmy na około niego i jego sprzętu.
- To, co mamy robić? - zapytałem, wzdychając.
- Podaj mi telefon i numer z którego wysyła Ci sms'y - Sam klikał coś w swoim laptopie. Spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Chyba nie sądzisz, że on pisał mi te sms'y ze swojego numer - prychnąłem.

Sam, walnął się w czoło, ale i tak zażądał mojego telefonu. Podałem mu go bez gadania. Sprawdził wszystkie sms'y. Jego dane, okazało się że to nie pierwsza sytuacja, gdzie kogoś porywa.
Zazwyczaj były to młode dziewczyny i zazwyczaj nie wracały, do domu.. Nie powiem, że się nie wystraszyłem. Bo byłem zdenerwowany, nawet bardzo. Sam potrzebował sporo czasu aby, cokolwiek poszukać. Kazał nam wyjść, z pokoju i najlepiej nie przeszkadzać mu przez najbliższe 5h. Wkurzyłem się że to tak długo musi, trwać. Lecz się posłuchałem. Zasłoniliśmy mu wszystkie okna, zrobiliśmy z naszego pokoju tak zwaną, ciemnię.

Wyszliśmy w czwórkę z pokoju i skierowaliśmy się w stronę restauracji. Ja poszedłem akurat do recepcji, przedłużyć nasz pobyt. Najbardziej w tym wszystkim dziwiło mnie to, że gdy Lily została porwana, nikt nic nie widział. Recepcja, ochrona.. dosłownie nikt. To było naprawdę, zaskakujące.
Mieszkaliśmy, dość wysoko więc nie było mowy o wychodzeniu przez okno, chociaż było ono otwarte. Może to po prostu zwykła, zmyłka? Ktoś chcę z nas po prostu zrobić, debili.

Poszedłem do restauracji i usiadłem w przyjaciółmi, przy stoliku. Powiedziałem im swoją teorię, którą wymyśliłem dosłownie przed chwilą.

- W sumie, wszystko by się zgadzało. Ale.. skąd Logan, miałby zdjęcia? - Dopytywała się, ciekawa Demi, chociaż my sami do końca nie wiedzieliśmy, co z czym ma się łączyć.
- Jeśli, ten hotel współpracuję .. lub rzeczywiście, ma coś wspólnego z Loganem, to mogą być tu zamontowane kamery, do śledzenia nas. - mruknąłem - Ale nie rozumiem, dlaczego akurat ten hotel. Gdy moi rodzice tu kiedyś byli, było tu naprawdę normalnie.
- Właśnie, stary... Kiedyś i normalnie.. w jednym zdaniu - zaśmiał się Taylor. Akurat było to troszkę zabawne. Ten chłopak zawsze coś palnie, nawet coś tak głupiego.
- Musimy być ostrożni, lepiej stąd idźmy .. - westchnąłem i pognałem ekipę. Wyszliśmy z hotelu, chodziliśmy sobie po mieście. Właściwie, w absolutnej ciszy. A było to spowodowane tym, że każdy myślał o tym samym, lecz wymyślał swoje i zupełnie nowe teorię.. Fascynujące.

*5h później*

Wróciliśmy zmęczeni, po wędrówce do hotelu. Ciekawe było to, że całą drogę śledził nas facet w czarnym płaszczu i kapeluszu. Logiczne, jest to że udawaliśmy że go nie widzimy.
Chociaż, ciężko było go nie zauważyć.

Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na swoich miejscach. Sam na początku nic nam nie mówił, a my nawet nie chcieliśmy w to wszystko wnikać. Czekaliśmy aż sam się do nas odezwie, może przekaże nam jakieś informację.. Czy coś.. Westchnąłem i oparłem się o własne kolana..

-Chcecie, usłyszeć.. Wszystko? Całą prawdę, jaką odkryłem i wszystkie cenne informację, tak? - spojrzał na naszą czwórkę Sam.
- Tak - od razu powiedziała za mnie Demi..
- Okej - westchnął i wziął się za opowiadanie.
- Ten hotel, to już nie jest ten sam hotel co za czasów Twoich rodziców Justin. Ten hotel został wynajęty, przez Logana. Szczerze? Nie wiem po co, lecz jak widać udało mu się dojść do celu, jaki chciał osiągnąć, przez dłuższy czas. Wszystkie zdjęcia jakie miał, robił w tym hotelu, były robione poprzez kamery zamontowane w najmniej oczekiwanych miejscach.. - Wymieniliśmy, się spojrzeniami. Moje przemyślenia się sprawdziły. - Co do Lucy, ona współpracuję z Loganem, od ponad 2 lat. Nie wiem, co ich łączy. Czy są to interesy czy może coś więcej. Takich szczegółów, niestety mi się nie udało dowiedzieć. To ona pomagała mu ze wszystkimi informacjami, gdy opowiadała Ci tą historię, wszystko mieli już zaplanowane. Ostatnie zdanie, ostrzegające Cię, abyś nie zostawiał Lily, pod żadnym pozorem samej, było specjalnym ostrzeżeniem.. Bo gdy wróciłeś, już jej nie było. Okno to była zwykła zmyłka, normalnie zapakowali ją do samochodu, wychodząc przez główne wyjście. Mam teraz dostęp do każdych kamer w tym hotelu, Logan pojawił się tutaj w wczoraj i przedwczoraj, a nawet dzisiaj rano. Nie wiem po co, lecz tutaj był. Jedyne, co udało mi się jeszcze znaleźć to, to że przetrzymuję Lily, gdzieś za miastem. W jakimś lesie, jest ona w trzeciej piwnicy po lewo. I teraz pytanie do Ciebie Justin, mam wzywać moich ludzi, to jej odbicia? Jeśli, tak.. robimy tą akcję jutro, bo później nie ma jak. Gliny, mają objazd miasta. Będą sprawdzać wszystkie zakamarki, a do tego czasu Logan, już dawno z nią wyjedzie - Sam, powiedział wszystko bardzo wolno i dokładnie. Czyli idealnie, wszystko przetworzyłem.

Spojrzałem na moich przyjaciół, pokiwali głowa na tak. Kazali mi się zgodzić, lecz ja.. ja nie byłem pewien. Miałem przebłyski. Zgodzić się, nie zgodzić się, zgodzić, nie zgodzić...
I tak w kółko. Lecz w ostateczności się zgodziłem, chodzi tutaj o Lily. Dziewczynę, która potrafi wywołać na mojej twarzy uśmiech, bez żadnego powodu. W sumie, nie uważacie że to jest piękne? Bo ja właśnie tak uważam.
Chcę mieć ją już przy sobie, móc ją przytulać wieczorem.. Zasypiać przy niej, tak samo jak się przy niej budzić. Chcę jej powtarzać, całe dnie jaka jest piękna i szeptać jej do ucha, jak bardzo ją kocham...
Chcę tego, bardzo mocno. Niektórzy na pewno nie wyobrażają sobie, jak mocno...

- Tak, zgadzam się - mruknąłem, głośno wzdychając.

Sam klasnął w dłonie i wyjął telefon. Wyszedł na balkon i zaczął wykonywać mnóstwo telefonów, zapewne jak się domyśliłem do swoich ludzi. Patrzyłem na każdego z osobna..
Cody, Taylor, Demi.. jakbym ich nie miał, nie wiem co bym teraz zrobił.
Chociaż też, na podziękowania, zasługuję Sam. Bez niego nic.. totalnie nic bym nie mógł zrobić. Jedyne, to bym mógł sobie słuchać na policji, że robią wszystko co w ich mocy, aby ją odnaleźć.
A tak naprawdę, to gówno prawda..

Usłyszałem dźwięk komórki, szybko ją wyciągnąłem i zobaczyłem na wyświetlaczu numer nieznany. Święcie przekonany, że to znowu Logan, odebrałem ją i przyłożyłem telefon do ucha.

- Słucham? - mruknąłem nonszalancko.

To co usłyszałem, totalnie zwaliło mnie z nóg. Ten delikatny i cichutki głosik. Cały zachrypnięty.. Czułem w tym głosie, jakby ktoś robił jej coś bardzo.. złego. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Przełknąłem głośno ślinę, tak samo jak moje otoczenie. Miałem, włączony na głośno mówiący ponieważ, myśleliśmy że to Logan...

Lecz to była Lily...

- Pamiętaj, nie ważne co się stanie Justin - wychrypiała - Zawsze, będę Cię kochać.. - szepnęła.
- Jak słodko - usłyszałem głos Logana - a Teraz oddawaj to suko!

To były ostatnie słowa, jakie usłyszałem, podczas tego połączenia.
Pierwszego i ostatniego połączenia..

~ * ~
NARESZCIE 10!

Teraz ta WAŻNA notka, hehehe
Kochani, prosiłabym o wyrażanie szczerych opinii w komentarzach. Cieszę się gdy je wyrażacie, naprawdę. Lecz nie lubię, czytać takiego czegoś.. jak "to się dzieję za szybko" albo "to było za bardzo przewidywalne". Kochanie, nie sądzicie, że to lekka przesada? Doceniam, że komentujecie. Bo Was o to proszę, lecz rozumiecie że to moja twórczość. To moje pomysły. Szczerze? Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim opowiadaniem jakie ja właśnie piszę, nie było żądnego o takiej fabule. Na pewno nie ,dałabym sobie rękę uciąć. A naprawdę czytam bardzo dużo opowiadań. Więc, jeśli będziecie pisać komentarze zastanówcie się na jego treścią. Tylko błagam, niech będą szczerze. Przyjmuję uzasadnioną krytykę, misie! 

Dziękuję za 79 komentarzy, pod rozdziałem 9!! Naprawdę, gdy weszłam na bloga i zobaczyłam ile jest komentarzy, to aż mnie zamurowało. Jesteście niesamowici! 

12 000 wyświetleń JESTEM SZCZĘŚLIWA KOTECZKI! 

ROZDZIAŁ 11 POJAWI SIĘ JAKOŚ ŚRODA - CZWARTEK!

JAK PODOBAŁ SIĘ WAM TEN ROZDZIAŁ? ZASKOCZENI?
CIEKAWE, CZY AKCJA Z "ODBICIEM" LILY, WYPALI..
CZY NIE BĘDZIE ŻADNYCH NIESPODZIANEK PO DRODZE?
KTO CZEKA NA 11? XX

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Przepraszam za wszystkie błędy! 

środa, 2 lipca 2014

9. Never give up..


PAMIĘTAJCIE! KAŻDY KOMENTARZ MOTYWUJĘ MNIE DO DALSZEGO PISANIA MORDKI! KOCHAM WAS XX

Justin's POV

Patrzyłem w telefon jeszcze z dobre 10 minut, nie wiedziałem co mam zrobić. Wszystkich wzrok, był skierowany na mnie. W końcu podniosłem głowę, patrząc na nich..
- Zabije go, kurwa. Przysięgam - warknąłem i podałem im telefon. 
Gdy dziewczyny przeczytały treść sms'a zakryły usta dłonią. Szok był widoczny u wszystkich. Nie wiedzieliśmy co o tym myśleć. Nie wiedziałem czy on naprawdę zrobił coś Lily czy tylko tak mówi, abym był zły. Analizując wszystko, to tak. Udało mu się, jestem naprawdę wkurwiony, ale nie mogę tego za bardzo pokazywać. Muszę po prostu zacząć działać. 

Podniosłem się z miejsca i oblizałem usta. Skierowałem się w stronę drzwi wyjściowych. Chłopaki od razu za mną pobiegli i stanęli przede mną.

- Co chcesz zrobić?
- Nie wiem.. iść na policję, nie wiem. Naprawdę - westchnąłem i złapałem się za głowę.
- Właśnie, więc idziemy do góry i myślimy nad planem. Nie możemy robić nic na wariackich papierach, stary - westchnął Cody spojrzał na mnie współczująco.

Nie sprzeciwiając się dłużej, wyminąłem wszystkich i poszedłem schodami na górę. Droga, zajęła mi dłuższą chwilę, niż zazwyczaj. No ale cóż.. byłem trochę zmarnowany. Nic nigdy nie mogło mi się układać dobrze, wszystko zawsze na samych jebanych minusach.

Oblizałem usta i wszedłem do pokoju, od razu kładąc się na łóżku, na którym cała pościel była powywracana. Czułem w nim, wciąż Twój delikatny zapach. Zamknąłem oczy, zaciskając w pięściach, końce poduszek. Wzdychałem bardzo ciężko.. mając w głowie, wielki mętlik.

Po chwili do pokoju wbiegli moi przyjaciele. Rozsiedli się w każdym możliwym zakątku pokoju i tak samo jak ja byli cicho.. Każdy z nas myślał nad planem, znalezienia Logana i odbicia od niego Lily. To wszystko było kurewsko trudne. Bo moja wiedza o nim, była bardzo mała. A jego o mnie, zadziwiająco bardzo duża. Westchnąłem i zakryłem twarz dłońmi.

Myślałem, myślałem i jeszcze raz myślałem...

Musiał być jakiś sposób, na odnalezienie mojej ukochanej i tego kretyna.
Nagle dostałem olśnienia. Podniosłem się siadając szybko przy komputerze, wszedłem na chronioną hasłem stronę internetową. Mój kuzyn, pracował w nielegalnej organizacji. Bynajmniej tak to nazywał, ładniej i prościej mówiąc, był w gangu. Miał swój własny skład ludzi, których mógł wykorzystywać dosłownie do wszystkiego.
Było ich mnóstwo i praktycznie każdy miał inne zdolności. Postanowiłem, trochę w tym poszperać i poszukać osób, które mogłyby mi pomóc. A później tylko wykonać jeden telefon do kuzyna i gotowe.


Lily's POV

Mokro, zimno i ciemno. Tak, to właśnie w tym miejscu się obudziłam. Nie wiedziałam gdzie jestem, myślałam że to może głupi żart moich przyjaciół, albo to po prostu jakiś głupi sen. Czekałam na chwilę aż się obudzę, lecz w tym samym czasie, wielkie, stare, drewniane drzwi się otworzyły, a w nich stanął jakiś mężczyzna. Światło się odbijało, więc widziałam tylko jego kontrast. 

Po chwili wszedł w głąb pomieszczenia i zapalił małą żarówkę, która musiała oświetlić całe pomieszczenie. Na początku, mój wzrok zlustrował cale pomieszczenie, a później powędrował na tajemniczego mężczyznę. Gdy przejechałem wzrokiem, od dołu do góry, właśnie zatrzymując się na twarzy. 

Zamarłam.

To był Logan. Chłopak któremu, ewidentnie dałam kosza. Nie sądziłam, że jeszcze będę miała z nim do czynienia. W ogóle nie sądziłam, że będę musiała użerać się z takim gównem. Które właśnie, będzie miało największe powiązanie z nim.  

Wiedziałam że ten chłopak jest nad pobudliwy, zbyt pewny siebie, arogancki. Lecz nigdy bym nie pomyślała, że może być aż tak zdesperowany, aby mnie porwać. Szczerze? Chciało mi się śmiać, zawsze wygrywałam z nim gadką. Hm, patrząc na to z drugiej strony, teraz może to nie zadziałać bo może pokazać mi swoje drugie oblicze, psychopaty. 

- Proszę, proszę, proszę.. Ktoś już się obudził - uśmiechnął się i uklęknął przede mną.
- Koleś, weź spierdalaj - warknęłam, nawet na niego nie patrząc.

Logan złapał mnie za włosy i pociągnął tak mocno że na niego spojrzałam. Nie miałam wyjścia, tak mnie to zabolało, że zasyczałam z bólu, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Jeśli będziesz grzeczniej się do mnie odzywać, nie będzie takich nieprzyjemnych sytuacji - syknął z jadem w głosie. 

Nic się nie odezwałam, tylko posłusznie pokiwałam głową, na znak że rozumiem o co mu chodzi i oczywiście nie zamierzam się sprzeciwiać. Taka była prawda. Oczywiście, mogłam się sprzeciwić. jak to ja, lecz nie było mi to potrzebne. Póki nikt mnie nie uwolni, będziemy na siebie skazani. A ja nie chcę nieprzyjemnych sytuacji, tak jak tak sprzed chwili.

- Może się zabawimy - uśmiechnął się zadziornie i zaczął do mnie podchodzić. Wystraszyłam się, patrzyłam na niego ze strachem w oczach. Przysięgam, że tym razem naprawdę myślałam, że może mi coś zrobić.
- Nie.. Odejdź - zaczęłam się odsuwać. 
- Oh, kochanie.. Gwarantuję że będzie fajnie - zaczął się śmiać. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, Logan, od razu stanął na równe nogi i zaczął iść w tamtym kierunku. 
- Radzę nie próbować, żadnych sztuczek - Warknął i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Spuściłam głowę w dół, nawet na niego nie patrząc. Szczerze? Dopiero teraz, zaczynałam się go bać. Co jeśli ktoś by nie wszedł do domu? Co jeśli on zrobiłby coś wbrew mojej woli... Wtedy nie wytrzymałabym tego psychicznie. Jestem silna, lecz do czasu. Ostatnie, wydarzenia dały mi nieźle kopa w dupę.


Justin's POV

Siedzieliśmy w pokoju i czekaliśmy na mojego kuzyna. Od razu gdy znalazłem do niego namiary, to zadzwoniłem. Gdy mnie usłyszał, wiedział że będę potrzebował pomocy. Tak, to był mój kuzyn. Zawsze wiedział kiedy i gdzie potrzebuję pomocy. 

Opowiadając mu o wszystkim, krew mnie zalewała. Nie mogłem sobie wbić do głowy, tego że ją zostawiłem i tak spokojnie siedziałem, gdy słyszałem całą historię. Wszystkie emocje, wracały. Wszystko co czułem, gdy mu to opowiadałem... było dokładnie tak samo jak, wtedy gdy ja to słyszałem.  

Istny koszmar..

Wszyscy zeszli na dół, czekać na mojego kuzyna aby mógł dobrze trafić, do mojego pokoju. Siedziałem przy oknie i w nie patrzyłem.. Głośno westchnąłem i potarłem twarz dłońmi. 

Usłyszałem jak drzwi od pokoju się otwierają, odwróciłem się i zobaczyłem w nich Lucy. Lekko się do mnie uśmiechnęła i usiadła na łóżku, klepiąc ręką w miejsce obok siebie, abym usiadł.
Podszedłem do łóżka i usiadłem centralnie obok dziewczyny. Oblizałem usta i westchnąłem. 

Lucy, wodziła ręką po łóżku, lecz w pewnym momencie jej dłoń wylądowała na mojej, zdziwiłem się i uniosłem do góry brwi, spojrzałem na nią. Patrzyła w moje oczy.. oblizała usta i się zbliżyła. Siedziałem nieruchomo, nic nie robiąc. Mój oddech przyśpieszył, nie wiedziałem co teraz zrobić, czy myśleć.. byłem w szoku, bo wiedziałem do czego dojdzie. 

Moje ciało, objął paraliż.. 

Lucy, położyła dłoń na moim policzku i przysunęła się jeszcze bliżej. Nagle i całkiem spodziewanie jej usta wylądowały na moich, w tym samym momencie gdy poczułem jej miękkie usta na swoich, poczułem również wibrację w kieszeni. Szybko ją odepchnąłem i wyciągnąłem telefon wstając..

" Ładnie, ładnie, ładnie.. Twoja dziewczyna cierpi, a Ty się miziasz z inną? Ciekawe co na to Lily. Hahahaha ~ LH " 

Do sms'a było dołączone zdjęcie.. Idealne ujęcie, tego, gdy usta Lucy były na moich. Złapałem się za końcówki włosów i za nie pociągnąłem. 

Wkurwiłem się.. 

~ * ~
NEXT! 

Dziękuję za 10 000 wyświetleń na blogu! 

Ostatnio udało mi się osiągnąć 47 komentarzy, pod rozdziałem. A teraz tylko 23.. W sumie, nie wiem. Może się nie podobał, a może było to spowodowane moją nieobecnością?

Kochani, jeśli czytacie tego bloga. PROSZĘ WAS!
Rozsyłajcie go dalej. Byłoby mi bardzo miło jakby czytało go więcej osób. 

Przepraszam że taki krótki!!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Przepraszam za wszystkie błędy!