Justin's POV
Przede mną stała..
-
Lucy...
Nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa. Wiedziałem że skądś ją znam, kojarzę. Dziewczyna stała i patrzyła na mnie z zaszklonymi oczami. Nie mogłem na to patrzeć. Szybko odwróciłem głowę i próbowałem wszystko sobie poukładać w głowie. Przecież .. gdybym nie skapnął się że skądś ją znam, jakby nic się nie domyślił. Przeleciałbym laskę, która podoba się mojemu kumplowi. Ale, dlaczego ona to robi? Co jest powodem tego że robi z siebie dziwkę. Właściwie, jest dziwką. Jeśli sypia z tymi wszystkimi facetami, to inaczej tego nazwać nie mogę. Niestety. Spojrzałem na nią, a po jej czerwonych policzkach leciały łzy. Nie chciałem widzieć jej cierpienia. Westchnął i się podniosłem, podszedłem do niej i ją przytuliłem. Rozpłakała się w moich ramionach, gładziłem delikatnie jej plecy. Nie mogłem uwierzyć w to co robię, nigdy za sobą nie przepadaliśmy. To zawsze Demi była mi bliska, pod względem koleżanki. Ale Lucy? Nigdy. Jakby mogła to by mnie zabiła. Również nigdy nie popierała, mojego związku z Lily, a Demi nam kibicowała z całych sił. Odsunąłem się od niej kawałek. I przytrzymując za ramiona, popatrzyłem w oczy.
- Lu.. dlaczego Ty tutaj jesteś? Pracujesz tu, tak? Dlaczego.. Nie mogę tego pojąć Lucy. - mruknąłem i westchnąłem, Pociągnąłem ją lekko za rękę, sadzając na łóżku. Chciałem poznać prawdę. Niby mnie to nie obchodziło, ale jednak ciekawość zżerała mnie od środka.
- W-wstydzę się o tym mówić - mruknęła, ledwo słyszalnie i spuściła głowę w dół.
Westchnąłem i uniosłem ku górze jej podbródek. Spojrzałem w oczy i oblizałem usta.
- Lucy, chcę Ci pomóc. Ale najpierw Ty musisz pomóc mi to wszystko zrozumieć - szepnąłem i złapałem Cię ponownie za rękę, aby dodać Ci otuchy.
- Mhm, dobrze.. powiem Ci - Zamknęła na chwilę oczy.
- Dobrze. - westchnąłem i czekałem aż coś powie. Nie chciałem naciskać bo wiedziałem że to dla niej drażliwy temat. Na pewno nie robiła nic ze swojej przyjemności, tylko z przymusu. Teraz, gdy się czegoś dowiem o niej, może uda mi się dowiedzieć czegoś o Lily.
- Zaczęło się, to wszystko gdy Lily, zaginęła - na słowo "zaginęła" przewróciła teatralnie oczami. Było to dość dziwne - Wtedy potrzebowała pieniędzy. My potrzebowaliśmy, aby ją wydostać z tego całego gówna. - Zmarszczyłem brwi, ponieważ nic nie wiedziałem. Nie dając jej dokończyć, od razu to przerwałem..
- Jakiego gówna? - dopytywałem się.
Dziewczyna ciężko westchnęła i spojrzała na mnie. Oblizała swoje suche usta, przygryzając dolną wargę.
- Justin, nawet jakbym chciała nie mogę Ci powiedzieć. Uważam że Lils sama powinna Ci wszystko wyjaśnić. Jest dobrą dziewczyną, przecież Ty ją kochasz. A teraz traktujesz ją jak gówno! - warknęła. Zdziwiłem się obrotem tej dziwnej sytuacji, która tutaj zaistniała. Przecież, dosłownie przed chwilą Lucy była gotowa płakać i nigdy nie przestać. A teraz wyskakuję z mordką do mnie. Przewróciłem oczami.
- Dobra kurwa, nie chcesz to nie mów. Nie licz na żadną pomoc z mojej strony - warknąłem i wyszedłem z pomieszczenia. Rzuciłem kasę na ladę i szybko wyszedłem z klubu. Wsiadłem do samochodu, przygryzłem wargę. Ponownie w mojej głowie, wszystko się mieszało.
Od pewnego czasu, mam po prostu wszystkiego dość. Wszystko mnie przerasta. Nie mam na nic ochoty, chcę wyładować swoje emocje, na pieprzeniu tanich dziwek.
Jestem beznadziejnym dupkiem.
Wsadziłem kluczyki do stacyjki i odpaliłem silnik. Wyjechałem na drogę. Postanowiłem zajechać do sklepu i kupić sobie piwo, którego brakowało w mojej lodówce.
Tak. Dobre i zimne piwo, to jest to czego teraz potrzebuję. Odprężę się i może na chwilę zapomnę o tym wszystkim. Westchnąłem i stanąłem pod pierwszym lepszym sklepem. Wysiadłem z samochodu, trzaskając drzwiami i wszedłem do środka. Szybko wziąłem jakieś piwo i stanąłem w kasie.
Płacąc zauważyłem jak Lily, wchodzi do tego samego sklepu. Najwidoczniej ona też mnie zauważyła, co dziwne od razu posmutniała i spuściła głowę w dół. Przewróciłem oczami, z nadzieją że to zauważyła.
Zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu wsiadając do samochodu. Ponownie go odpaliłem i jechałem już prosto do domu, nie zbaczając z drogi choćby miało się palić i walić. Nic z tego.
-
Siedząc w domu i popijając piwo myślałem nad tym, jak mogę się pozbyć Lily. Nie chciałem aby ciągle gdzieś się pojawiała.
Szczerze? Wolałem, myśleć że nie żyję, niż teraz żyć ze świadomością, że mnie okłamała.
Zachowała się wobec mnie źle. Teraz wszyscy będą mieć do mnie pretensję, że nie posłucham tego co ma mi do powiedzenia? Jeśli tak, to niech wszyscy spierdalają. Nie zamierzam słuchać tych kłamstw, wychodzących z ust tej suki. Może i ją kocham, bo taka prawda. Wciąż mi na niej zależy. Nie ważne że minął rok, kocham ją jakby cały czas była przy mnie.
Tak bynajmniej myślałem. Myślałem że jej duch krąży obok mnie. A tu się okazuję, że ona żyję. Że nie było żadnego ducha, bo ta szmata żyję.
Westchnąłem i przetarłem dłonią twarz, przy okazji zaczesując włosy do góry. Wypiłem do końca piwo i podniosłem się i idąc do kuchni, wyrzuciłem ją do śmietnika.
Poszedłem po schodach na górę. Wyciągnąłem z szafki, wielki karton, w którym zbierałem wszystkie artykuły, wszystkie dowody.. które znajdowałem po rzekomym zaginięciu Lily.
Wszystko wyciągałem powoli z kartonu i analizowałem, bardzo dokładnie z myślą że znajdę jakąś wskazówkę, której wcześniej nie widziałem.
-
Po godzinie szukania dodatkowych informacji, mogę stwierdzić że nic nie znajdę. W ogóle, po co ja to robię. Nie obchodzi mnie ta laska.
" Nie obchodzi Cię, a jednak dalej szukasz o niej informacji "
Szmata.
" Szmata którą kochasz Bieber "
Potrząsnąłem głową, chcąc wywalić z głowy wszystkie myśli związane z nią.
Podniosłem się i poszedłem do łazienki. Ściągnąłem z siebie wszystkie ubrania i przeczesując włosy, wszedłem pod prysznic.
Odkręciłem zimną wodę i lałem ją na swoje ciało. Chciałem aby wszystko ze mnie spłynęło. Chciałem oczyścić swoje ciało i umysł ze wszystkiego.
Po 20 minutach, zimnego prysznica, odkręciłem ciepłą wodę i zacząłem się porządnie myć.
Gdy skończyłem się myc ,wyszedłem spod prysznica i wytarłem swoje mokre ciało. Nałożyłem na biodra bokserki i wyszedłem z łazienki.
Uporządkowałem wszystkie papiery i schowałem karton tam gdzie było jego miejsce.
Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Byłem zmęczony, więc po chwili już morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
-
Rano siedząc i jedząc śniadanie miałem złe przeczucie. Czułem że coś się dzisiaj wydarzy.
Od samego rana byłem niespokojny, ręce mi się trzęsły. Przełknąłem ślinę i wyszedłem z domu, wsiadając do samochodu i wsadzając kluczyki do stacyjki. Wyjechałem na drogę.
Jechałem dość szybko, jak zwykle. Pod szkołą byłem po 30 minutach, wysiadłem z samochodu i szedłem do środka. Wszyscy mi się dziwnie przyglądali. Przewróciłem oczami i gdy wszedłem do szkoły zobaczyłem Lily, Demi i .. Lucy.
Lu spojrzała na mnie i później spuściła wzrok, wiedziałem że jej głupio po tym co odkryłem. Ale przecież ja nie miałem zamiaru nikomu o tym opowiadać. Dziewczyna jest w szkole popularna i wiem że jeśli ktoś poza mną się o tym dowiedział, byłaby skończona. Byłaby jedynie pośmiewiskiem dla wszystkich uczniów tutaj.
Podszedłem do szafki i wyciągnąłem książki, odwróciłem się i zobaczyłem że Lily mi się przygląda. Westchnąłem i oparłem się o szafki, czekając na chłopaków.
Po chwili do mnie dołączyli i pieprzyli coś o jakimś koncercie, a później imprezie. Niestety ja byłem skupiony na Lily. Nie podobało mi się że patrzyła się na mnie, ale gdy mój wzrok był na niej skupiony to było dobrze.
" Jesteś idiotą Bieber "
Westchnąłem i spuściłem wzrok.
Po chwili, zadzwonił dzwonek i poszliśmy do klasy. Jak zawsze usiadłem na samym końcu pod ścianą, chłopaki siedzieli przede mną. Lily stanęła na środku klasy, a nauczyciel obok niej. Gdy wszyscy usiedli spojrzał na nas swoim przeraźliwym wzrokiem.
- Jak widzicie wasza koleżanka wróciła. - mruknął od niechcenia. - Usiądziesz... - zawiesił wzrok na klasie, modliłem się aby nie kazał jej usiąść ze mną. - Justinem - mruknął i usiadł na swoje miejsce.
Zwyzywałem go w myślach, nienawidzę chuja.
Lily, niepewnie podeszła do mojej ławki i usiadła, daleko ode mnie. Wyciągnęła książki i zaczęła notować, to co nauczyciel pisał na tablicy.
Przed dłuższą chwilę się jej przyglądałem. A później zacząłem sam zapisywać wszystkie notatki.
-
Lekcja, dłużyła się strasznie. Nie wiedziałem co mam robić. Na początku się jej przyglądałem, później grałem na telefonie. Ponownie patrzyłem na nią, potem pisałem sms'y. Gdy znowu na nią zerkałem, ona zerknęła na mnie, najgorsze jest w tym wszystkim to że się do niej uśmiechnąłem.
Nie chcę aby narobiła sobie jakiś nadziei, na coś.. na przykład, na to że jej wybaczę. Bo nigdy jej nie wybaczę.
Nigdy.
Nie popełnię tego błędu.
Zostało ostatnie 10 minut lekcji. Ktoś zapukał do drzwi po czym wszedł. Zaskoczenie klasy było wielkie, ponieważ to było dwóch policjantów. Zaczęli rozglądać się po klasie, aż zatrzymali wzrok na mnie i na Lily. Albo tylko na mnie, lub tylko na Lily.
- Lily Collins, pójdzie Pani z nami - powiedział jeden z nich, a mi opadła szczęka.
~ * ~
TADAMMMMMM!
Rozdział 4! :)
Czytając komentarze pod rozdziałem 3, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Kocham Was normalnie!
Pisaliście że to na pewno będzie LILY, a jednak to NIE była Lily! :) :)
Informacje :
- Jeśli macie jakieś pytania, chcecie się czegoś dowiedzieć, lub po prostu chcecie abym Wam udzieliła pomocy w blogu czy coś takiego, napiszcie do mnie na ask'u. Jestem tam codziennie i zawsze odpowiadam. OCZYWIŚCIE POMIJAM LAJKI! :)
- Jeżeli czytacie mojego bloga i Wam się podoba, możecie polecić go znajomym, będzie mi bardzo miło jeśli będzie go czytać więcej osób i oczywiście komentować!
- Chciałabym podziękować za te wszystkie miłe komentarze. Kocham je czytać, tak samo jak kocham swoich czytelników! Jesteście naprawdę wspaniali. Nie sądziłam że kiedyś, ktoś będzie chciał czytać te moje głupoty!
DZIĘKUJĘ!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Polecam : http://radius-ff.blogspot.com/
+ ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, ALE TO DLATEGO ŻE NIE MIAŁAM JAK GO NAPISAĆ, A BARDZO MI ZALEŻAŁO ABY COŚ DODAĆ. NIE CHCĘ ABYŚCIE DŁUGO CZEKALI. OBIECUJĘ, ŻE Z DALSZYMI ROZDZIAŁAMI BĘDZIE DŁUŻEJ!
- W-wstydzę się o tym mówić - mruknęła, ledwo słyszalnie i spuściła głowę w dół.
Westchnąłem i uniosłem ku górze jej podbródek. Spojrzałem w oczy i oblizałem usta.
- Lucy, chcę Ci pomóc. Ale najpierw Ty musisz pomóc mi to wszystko zrozumieć - szepnąłem i złapałem Cię ponownie za rękę, aby dodać Ci otuchy.
- Mhm, dobrze.. powiem Ci - Zamknęła na chwilę oczy.
- Dobrze. - westchnąłem i czekałem aż coś powie. Nie chciałem naciskać bo wiedziałem że to dla niej drażliwy temat. Na pewno nie robiła nic ze swojej przyjemności, tylko z przymusu. Teraz, gdy się czegoś dowiem o niej, może uda mi się dowiedzieć czegoś o Lily.
- Zaczęło się, to wszystko gdy Lily, zaginęła - na słowo "zaginęła" przewróciła teatralnie oczami. Było to dość dziwne - Wtedy potrzebowała pieniędzy. My potrzebowaliśmy, aby ją wydostać z tego całego gówna. - Zmarszczyłem brwi, ponieważ nic nie wiedziałem. Nie dając jej dokończyć, od razu to przerwałem..
- Jakiego gówna? - dopytywałem się.
Dziewczyna ciężko westchnęła i spojrzała na mnie. Oblizała swoje suche usta, przygryzając dolną wargę.
- Justin, nawet jakbym chciała nie mogę Ci powiedzieć. Uważam że Lils sama powinna Ci wszystko wyjaśnić. Jest dobrą dziewczyną, przecież Ty ją kochasz. A teraz traktujesz ją jak gówno! - warknęła. Zdziwiłem się obrotem tej dziwnej sytuacji, która tutaj zaistniała. Przecież, dosłownie przed chwilą Lucy była gotowa płakać i nigdy nie przestać. A teraz wyskakuję z mordką do mnie. Przewróciłem oczami.
- Dobra kurwa, nie chcesz to nie mów. Nie licz na żadną pomoc z mojej strony - warknąłem i wyszedłem z pomieszczenia. Rzuciłem kasę na ladę i szybko wyszedłem z klubu. Wsiadłem do samochodu, przygryzłem wargę. Ponownie w mojej głowie, wszystko się mieszało.
Od pewnego czasu, mam po prostu wszystkiego dość. Wszystko mnie przerasta. Nie mam na nic ochoty, chcę wyładować swoje emocje, na pieprzeniu tanich dziwek.
Jestem beznadziejnym dupkiem.
Wsadziłem kluczyki do stacyjki i odpaliłem silnik. Wyjechałem na drogę. Postanowiłem zajechać do sklepu i kupić sobie piwo, którego brakowało w mojej lodówce.
Tak. Dobre i zimne piwo, to jest to czego teraz potrzebuję. Odprężę się i może na chwilę zapomnę o tym wszystkim. Westchnąłem i stanąłem pod pierwszym lepszym sklepem. Wysiadłem z samochodu, trzaskając drzwiami i wszedłem do środka. Szybko wziąłem jakieś piwo i stanąłem w kasie.
Płacąc zauważyłem jak Lily, wchodzi do tego samego sklepu. Najwidoczniej ona też mnie zauważyła, co dziwne od razu posmutniała i spuściła głowę w dół. Przewróciłem oczami, z nadzieją że to zauważyła.
Zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu wsiadając do samochodu. Ponownie go odpaliłem i jechałem już prosto do domu, nie zbaczając z drogi choćby miało się palić i walić. Nic z tego.
-
Siedząc w domu i popijając piwo myślałem nad tym, jak mogę się pozbyć Lily. Nie chciałem aby ciągle gdzieś się pojawiała.
Szczerze? Wolałem, myśleć że nie żyję, niż teraz żyć ze świadomością, że mnie okłamała.
Zachowała się wobec mnie źle. Teraz wszyscy będą mieć do mnie pretensję, że nie posłucham tego co ma mi do powiedzenia? Jeśli tak, to niech wszyscy spierdalają. Nie zamierzam słuchać tych kłamstw, wychodzących z ust tej suki. Może i ją kocham, bo taka prawda. Wciąż mi na niej zależy. Nie ważne że minął rok, kocham ją jakby cały czas była przy mnie.
Tak bynajmniej myślałem. Myślałem że jej duch krąży obok mnie. A tu się okazuję, że ona żyję. Że nie było żadnego ducha, bo ta szmata żyję.
Westchnąłem i przetarłem dłonią twarz, przy okazji zaczesując włosy do góry. Wypiłem do końca piwo i podniosłem się i idąc do kuchni, wyrzuciłem ją do śmietnika.
Poszedłem po schodach na górę. Wyciągnąłem z szafki, wielki karton, w którym zbierałem wszystkie artykuły, wszystkie dowody.. które znajdowałem po rzekomym zaginięciu Lily.
Wszystko wyciągałem powoli z kartonu i analizowałem, bardzo dokładnie z myślą że znajdę jakąś wskazówkę, której wcześniej nie widziałem.
-
Po godzinie szukania dodatkowych informacji, mogę stwierdzić że nic nie znajdę. W ogóle, po co ja to robię. Nie obchodzi mnie ta laska.
" Nie obchodzi Cię, a jednak dalej szukasz o niej informacji "
Szmata.
" Szmata którą kochasz Bieber "
Potrząsnąłem głową, chcąc wywalić z głowy wszystkie myśli związane z nią.
Podniosłem się i poszedłem do łazienki. Ściągnąłem z siebie wszystkie ubrania i przeczesując włosy, wszedłem pod prysznic.
Odkręciłem zimną wodę i lałem ją na swoje ciało. Chciałem aby wszystko ze mnie spłynęło. Chciałem oczyścić swoje ciało i umysł ze wszystkiego.
Po 20 minutach, zimnego prysznica, odkręciłem ciepłą wodę i zacząłem się porządnie myć.
Gdy skończyłem się myc ,wyszedłem spod prysznica i wytarłem swoje mokre ciało. Nałożyłem na biodra bokserki i wyszedłem z łazienki.
Uporządkowałem wszystkie papiery i schowałem karton tam gdzie było jego miejsce.
Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Byłem zmęczony, więc po chwili już morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
-
Rano siedząc i jedząc śniadanie miałem złe przeczucie. Czułem że coś się dzisiaj wydarzy.
Od samego rana byłem niespokojny, ręce mi się trzęsły. Przełknąłem ślinę i wyszedłem z domu, wsiadając do samochodu i wsadzając kluczyki do stacyjki. Wyjechałem na drogę.
Jechałem dość szybko, jak zwykle. Pod szkołą byłem po 30 minutach, wysiadłem z samochodu i szedłem do środka. Wszyscy mi się dziwnie przyglądali. Przewróciłem oczami i gdy wszedłem do szkoły zobaczyłem Lily, Demi i .. Lucy.
Lu spojrzała na mnie i później spuściła wzrok, wiedziałem że jej głupio po tym co odkryłem. Ale przecież ja nie miałem zamiaru nikomu o tym opowiadać. Dziewczyna jest w szkole popularna i wiem że jeśli ktoś poza mną się o tym dowiedział, byłaby skończona. Byłaby jedynie pośmiewiskiem dla wszystkich uczniów tutaj.
Podszedłem do szafki i wyciągnąłem książki, odwróciłem się i zobaczyłem że Lily mi się przygląda. Westchnąłem i oparłem się o szafki, czekając na chłopaków.
Po chwili do mnie dołączyli i pieprzyli coś o jakimś koncercie, a później imprezie. Niestety ja byłem skupiony na Lily. Nie podobało mi się że patrzyła się na mnie, ale gdy mój wzrok był na niej skupiony to było dobrze.
" Jesteś idiotą Bieber "
Westchnąłem i spuściłem wzrok.
Po chwili, zadzwonił dzwonek i poszliśmy do klasy. Jak zawsze usiadłem na samym końcu pod ścianą, chłopaki siedzieli przede mną. Lily stanęła na środku klasy, a nauczyciel obok niej. Gdy wszyscy usiedli spojrzał na nas swoim przeraźliwym wzrokiem.
- Jak widzicie wasza koleżanka wróciła. - mruknął od niechcenia. - Usiądziesz... - zawiesił wzrok na klasie, modliłem się aby nie kazał jej usiąść ze mną. - Justinem - mruknął i usiadł na swoje miejsce.
Zwyzywałem go w myślach, nienawidzę chuja.
Lily, niepewnie podeszła do mojej ławki i usiadła, daleko ode mnie. Wyciągnęła książki i zaczęła notować, to co nauczyciel pisał na tablicy.
Przed dłuższą chwilę się jej przyglądałem. A później zacząłem sam zapisywać wszystkie notatki.
-
Lekcja, dłużyła się strasznie. Nie wiedziałem co mam robić. Na początku się jej przyglądałem, później grałem na telefonie. Ponownie patrzyłem na nią, potem pisałem sms'y. Gdy znowu na nią zerkałem, ona zerknęła na mnie, najgorsze jest w tym wszystkim to że się do niej uśmiechnąłem.
Nie chcę aby narobiła sobie jakiś nadziei, na coś.. na przykład, na to że jej wybaczę. Bo nigdy jej nie wybaczę.
Nigdy.
Nie popełnię tego błędu.
Zostało ostatnie 10 minut lekcji. Ktoś zapukał do drzwi po czym wszedł. Zaskoczenie klasy było wielkie, ponieważ to było dwóch policjantów. Zaczęli rozglądać się po klasie, aż zatrzymali wzrok na mnie i na Lily. Albo tylko na mnie, lub tylko na Lily.
- Lily Collins, pójdzie Pani z nami - powiedział jeden z nich, a mi opadła szczęka.
~ * ~
TADAMMMMMM!
Rozdział 4! :)
Czytając komentarze pod rozdziałem 3, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Kocham Was normalnie!
Pisaliście że to na pewno będzie LILY, a jednak to NIE była Lily! :) :)
Informacje :
- Jeśli macie jakieś pytania, chcecie się czegoś dowiedzieć, lub po prostu chcecie abym Wam udzieliła pomocy w blogu czy coś takiego, napiszcie do mnie na ask'u. Jestem tam codziennie i zawsze odpowiadam. OCZYWIŚCIE POMIJAM LAJKI! :)
- Jeżeli czytacie mojego bloga i Wam się podoba, możecie polecić go znajomym, będzie mi bardzo miło jeśli będzie go czytać więcej osób i oczywiście komentować!
- Chciałabym podziękować za te wszystkie miłe komentarze. Kocham je czytać, tak samo jak kocham swoich czytelników! Jesteście naprawdę wspaniali. Nie sądziłam że kiedyś, ktoś będzie chciał czytać te moje głupoty!
DZIĘKUJĘ!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Polecam : http://radius-ff.blogspot.com/
+ ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, ALE TO DLATEGO ŻE NIE MIAŁAM JAK GO NAPISAĆ, A BARDZO MI ZALEŻAŁO ABY COŚ DODAĆ. NIE CHCĘ ABYŚCIE DŁUGO CZEKALI. OBIECUJĘ, ŻE Z DALSZYMI ROZDZIAŁAMI BĘDZIE DŁUŻEJ!
Fajny rozdział <3 mam nadzieję że pomiędzy nimi wszystko się ulozy :3 czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się :) czekam na nn.
OdpowiedzUsuń@luwbizzle
Cudowny rozdział i taki obrót akcji *.* Już nie moge doczekać sie kolejnego rozdziału :) Życzę duuuużo weny do pisania kolejnych rozdziałów
OdpowiedzUsuń@dariam01 ❤
czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJejku on musi jej wybaczyć po prostu musi ciekawe co narobiła niegrzeczna xd hahaha czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego piszzz!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział .Czekam na następny <3Justin powinien jej wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńOMG i tu mnie zaskoczyłaś :D genialny rozdział !! czekam na następny @Yo_Nigga__ <3
OdpowiedzUsuńSie pomylilam hahhah :p
OdpowiedzUsuńCo bd dalej ? Jejku chcr nn
@believeyoucanx3
Jezu cudowny :( dodasz jak najszybciej nexta? Proosze
OdpowiedzUsuńWygląda na to że pomyliłam się hahah
OdpowiedzUsuńNie jest aż taki krótki, przyjemnie się czytało.
Czekam na następny!
Powodzenia w pisaniu! :D
Na początku mnie zatkało, pomyślałam sobie 'co ?' i na moment przerwałam dalsze czytanie
OdpowiedzUsuńbyłam święcie przekonana, że to Lily, a tu proszę, suprajs Lucy
strasznie mnie interesuje powód ucieczki Lily i to czy Justin jej wybaczy, musi to zrobić bo inaczej ksjdfhsjhf
jeszcze końcówka i policja... chyba nie muszę mówić jak bardzo czekam na następny, z niecierpliwością :)
Opowiadanie jest ciekawe, bo nie jest przewidywalne. ;) Dziwi mnie tylko zachowanie Justina. Najpierw rozpacza po niej, a później olewa. Cóż, ufam, ze dasz im chociaz porozmawiać.
OdpowiedzUsuńCudownyy <3 czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Ciekawe o co chodzi ;) czekam z niecierpliwością na kolejny :*
OdpowiedzUsuńZajebisty. Świetnie piszesz. Wiesz chyba znowu powrócę do czytania ff. I sie zakochałam. Justina kocham i jestem beilieber a Lily wielbię, kocham też w fandomie czekam na next który pewnie będzię jeszcze bardziej zajebistrzy <3
OdpowiedzUsuńZajebisty :) <3
OdpowiedzUsuńZAWALISTY :*
OdpowiedzUsuń:O szok :O czekam na next ! <3 /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńo.O no to sie porobiło..świetnie
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Najlepszy blog jaki czytam! wow jest niesamowity.Fajnie ci to wychodzi,trzymaj tak dalej :* <333333 /Belieber
OdpowiedzUsuńo boże!
OdpowiedzUsuńczemu mnie to denerwuje, gdy Justin mówi że nadal ją kocha ale jest suką, boooże -,-
policja? wtf
czekam na następny! (:
racja, że Justin jest trochę pokręcony...
OdpowiedzUsuńale rozdział >>>>>>>>>
Świetne nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuń:O ciekawe co będzie z Lily , rozdział zawalisty *.* czekam nn <3333333
OdpowiedzUsuńKiedy Kolejny? <3
OdpowiedzUsuńU.W.I.E.L.B.I.A.M G.O ! <3 czekam nn
OdpowiedzUsuńale zapraszam też na mojego <3
krótki prolog ;) Prolog
Zwykła dziewczyna pracująca w barze by pomóc utrzymać schorowaną matkę ..
Niebezpieczny chłopak .. nieobliczalny .. narwany.. co się stanie gdy ta dwójka się spotka ? Dowiecie się czytając bloga Unrealizable .. :)
http://loveunrealizable.blogspot.com/
kocham ciebie za te ff, jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńWOW NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ W ŻADNYM STOPNIU, ŻE TO TA LUCY
OdpowiedzUsuńBYŁAM PEWNA, ŻE TO LILY TAM STOI, WOW
CZEKAM NA NASTĘPNY <3
kiedy następny ? :)
OdpowiedzUsuńdioughidhsubihfs <333
OdpowiedzUsuńTeż myślałam że to będzie Lily a jednak mnie zaskoczyłaś. To kocham w Twoim opowiadaniu! Można sie domyślać co będzie a jednak jest co innego. Uwielbiam to!
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny, nie moge sie doczekac ! Mega rozdzial :) ! Justin powinien jej wybaczyc :*
OdpowiedzUsuń