Justin's POV
Wyszedłem wściekły z pokoju, nie mogąc już na nią patrzeć. Co to kurwa było, jakby była niewinna to chyba, by mi to od razu powiedziała. Od razu by zaprzeczyła. Tak bardzo jak ją kocham, to tak bardzo jej nienawidzę. Czy ja nigdy nie będę mógł mieć spokoju? Czy już zawsze, będę dowiadywał się co rusz o nowych tajemnicach, czy nawet kłamstwach Lily? Nie sądziłem, że wybaczając jej, bynajmniej w pewnym sensie, będę mieć jeszcze więcej problemów niż mam. To chore, właściwie chore jest to, jak tak sprawiająca wrażenie cicha dziewczyna, taka bezbronna może wytwarzać tyle problemów. Przy niej, każdy.. Tak, dosłownie każdy o słabej psychice, mógłby czuć się zagubiony lub niebezpieczny. Gdybym właśnie kimś takim był, czułbym niebezpieczeństwo bijące z każdej strony, strach.. bezbronność.
Na tą chwilę wszystko jest jednym wielkim gównem.
Wyszedłem z hotelu i usiadłem na betonowych schodkach, wyciągnąłem papierosa i odpalając go, od razu się zaciągnąłem, po czym wypuściłem idealne koło zrobione z dymu, papierosa. Patrzyłem przed siebie, ludzie którzy przechodzili przez osiedle, byli różni. Szczęśliwi, smutni, źli, wystraszeni, zawiedzeni, wśród nich mogła być osoba, która chciała zepsuć mi całe życie. Osoba, która chciała zepsuć całe życie mi lub Lily. Osoba, którą bawiła ta cała chora sytuacja.
Zastanawiałem się,jakby to było gdyby Lily nie wróciła. Co byłoby z moim życiem, czy dalej siedziałbym w domu, w salonie, na kanapie pijąc piwo i od czasu do czasu, wciągając różne świństwa? Czy dalej chodziłbym do klubu, pieprzyłbym dziwki, później upijając się do nie przytomności? Możliwe, że właśnie tak wyglądało by moje życie. Lecz, w tym momencie, ona jest ze mną.. a raczej jest u mnie. Postanowiłem z nią porozmawiać o wszystkim, dam jej szanse na wyjaśnienie mi dosłownie wszystkiego.
Podniosłem się, podciągając spodnie. Poprawiłem koszulkę i wyrzuciłem niedopalonego papierosa, westchnąłem wchodząc do hotelu, po czym wszedłem w jego głąb kierując się w stronę schodów. Będąc słyszałem szlochy Lily, zabolało mnie to .. Trochę, ale jednak zabolało. Wszedłem do pokoju, a Lily leżała na łóżku zawinięta w kołdrę, cicho płakała. Podszedłem do łózka i usiadłem na jego końcu, nie patrzyłem na Lils, spuściłem głowę i westchnąłem.
- Wytłumacz mi wszystko - szepnąłem.
Podniosłem się, podciągając spodnie. Poprawiłem koszulkę i wyrzuciłem niedopalonego papierosa, westchnąłem wchodząc do hotelu, po czym wszedłem w jego głąb kierując się w stronę schodów. Będąc słyszałem szlochy Lily, zabolało mnie to .. Trochę, ale jednak zabolało. Wszedłem do pokoju, a Lily leżała na łóżku zawinięta w kołdrę, cicho płakała. Podszedłem do łózka i usiadłem na jego końcu, nie patrzyłem na Lils, spuściłem głowę i westchnąłem.
- Wytłumacz mi wszystko - szepnąłem.
Lily'S POV
Nie mogłam uwierzyć, a raczej pogodzić się z tym że ktoś zrobił coś takiego. Akurat teraz, gdy wszystko się miało ułożyć. Miałam być szczęśliwa z chłopakiem którego kocham.
Kto mógł naopowiadać mu takich bzdur? Że niby ja byłam w ciąży? Nigdy!
Chciałam, zaprzeczyć, zrobić to od razu. Zacząć się tłumaczyć, ale nie umiałam. Odebrało mi mowę, moje ciało zesztywniało. To będzie już któreś z kolei, złe wspomnienie.
Zawinęłam się w kołdrę i położyłam na łóżku, cicho szlochałam, myśląc co mam teraz zrobić. Najchętniej bym przytuliła Justina i powiedziała że jest dla mnie całym światem, że liczy się tylko on i nigdy w życiu bym go nie zdradziła, lecz uważam że teraz, w tej sytuacji, mógłby mi nie uwierzyć, ale ewidentnie mnie olać. Tak, to bardzo prawdo podobne. Słyszałam kroki, wiedziałam że to on, wiedziałam że zaraz stanie w drzwiach... No właśnie i co zrobi? Nakrzyczy na mnie? Powie jak bardzo mnie nienawidzi? Możliwe..
Justin, wszedł do pomieszczenia i podszedł do łóżka. Bynajmniej tak mi się zdawało, poczułam jak jego koniec się ugina. Zapewne posadził, swój jakże seksowny tyłek na łóżku.
Nie zamierzałam na niego patrzeć, lecz szybko się ogarnęłam. Nie chciałam przy nim płakać, mój płacz był stłumiony, właśnie we mnie. Niektórzy mogliby pomyśleć, że marzę się całe życie.. Nie, to nie jest tak. Ja po prostu nie daję sobie rady, to wszystko mnie przerasta. Zapewne Justin'a tak samo, ale on jest człowiekiem który umie to skrywać głęboko w sobie, a ja? Ja tak nie potrafię.
- Wszystko mi wytłumacz - szepnął.
Lekko się odkryłam i usiadłam na łóżku, nie patrzyłam na niego, ponieważ nie umiałam. Próbowałam poukładać sobie w głowie, co mogę mu powiedzieć..
" Może wszystko, głupia szmato? "
Głos w mojej głowie, nieźle sobie radził, w ogóle mi nie pomagając. Westchnęłam i wreszcie spojrzałam na Justina, siedział i patrzył na mnie tymi swoimi, nieziemsko czekoladowymi oczami. Oblizał wargę, a jego oddech był niespokojny.. Widziałam że też się denerwuję, dokładnie tak jak ja. Tylko że niestety ja nie potrafiłam tego ukazać, w tak spokojny sposób jak on. Przełknęła głośno ślinę, po czym westchnęłam.
- Nie byłam w żadnej ciąży.. - mruknęłam, starałam się aby brzmieć naturalnie, aby zobaczył że jestem silna.
- Osoba w liście, uważa inaczej. Plus, dziwnym trafem nie było Cię rok, dziewięć miesięcy na ciążę, plus jeszcze trzy miesiące z dzieciakiem - powiedział oschle.
- Powiedziałam Ci czemu mnie nie było, nikt mnie w nic nie wrobi, rozumiesz? Nikt. Nie pozwolę sobie, na to. Nie chce aby przez kogoś, to co jest między nami wygasło. Justin, uwierz mi.. Proszę - popatrzyłam na niego i się kawałek przysunęłam. Złapałam go za rękę i kontynuowałam - Chciałbyś mnie stracić, już na zawsze? Bo ja wątpię żebym chciała zniszczyć i stracić najważniejszego chłopaka w moim życiu. Mam tylko Ciebie, rozumiesz?
- A dziewczyny? - oblizał usta, lekko przygryzając dolną wargę.
- Mam tylko Ciebie, pod względem miłości, kocham je.. ale to przyjaciółki, a Ty? Ty jesteś na zawsze Justin. Zależy mi na Tobie bardziej niż na nich - spuściłam głowę.
- Po co ktoś miałby kłamać? - mruknął ..
- Nie wiem.. Jakby zobaczyła ten list, to może bym coś zrozumiała. Może jakieś znaki, czy coś, lecz Justin.. zapewniam Cię że na pewno nigdy Cię nie zdradziłam i na pewno nie byłam w ciąży. Rozumiesz? Jakbym miała być w ciąży z kimkolwiek to tylko Ty byłbyś na tej liście.. tylko Ty.. - szepnęłam i wtuliłam w jego ciało. Zdziwiło mnie to, że odwzajemnił uścisk.
Przytulaliśmy się dobre 20 minut. Nikt nic się nie odzywał, nasze oddechy były wyrównane, było cicho i spokojnie. Nie chciałam nic mówić, aby tego nie popsuć, chociaż ciekawiło mnie czy mi choć w małym stopniu mi uwierzył. Zależało mi na tym, bardzo mi zależało. Ale nic nie mogłam zrobić, wszystko było zależne tylko i wyłącznie od niego.
Kto mógł naopowiadać mu takich bzdur? Że niby ja byłam w ciąży? Nigdy!
Chciałam, zaprzeczyć, zrobić to od razu. Zacząć się tłumaczyć, ale nie umiałam. Odebrało mi mowę, moje ciało zesztywniało. To będzie już któreś z kolei, złe wspomnienie.
Zawinęłam się w kołdrę i położyłam na łóżku, cicho szlochałam, myśląc co mam teraz zrobić. Najchętniej bym przytuliła Justina i powiedziała że jest dla mnie całym światem, że liczy się tylko on i nigdy w życiu bym go nie zdradziła, lecz uważam że teraz, w tej sytuacji, mógłby mi nie uwierzyć, ale ewidentnie mnie olać. Tak, to bardzo prawdo podobne. Słyszałam kroki, wiedziałam że to on, wiedziałam że zaraz stanie w drzwiach... No właśnie i co zrobi? Nakrzyczy na mnie? Powie jak bardzo mnie nienawidzi? Możliwe..
Justin, wszedł do pomieszczenia i podszedł do łóżka. Bynajmniej tak mi się zdawało, poczułam jak jego koniec się ugina. Zapewne posadził, swój jakże seksowny tyłek na łóżku.
Nie zamierzałam na niego patrzeć, lecz szybko się ogarnęłam. Nie chciałam przy nim płakać, mój płacz był stłumiony, właśnie we mnie. Niektórzy mogliby pomyśleć, że marzę się całe życie.. Nie, to nie jest tak. Ja po prostu nie daję sobie rady, to wszystko mnie przerasta. Zapewne Justin'a tak samo, ale on jest człowiekiem który umie to skrywać głęboko w sobie, a ja? Ja tak nie potrafię.
- Wszystko mi wytłumacz - szepnął.
Lekko się odkryłam i usiadłam na łóżku, nie patrzyłam na niego, ponieważ nie umiałam. Próbowałam poukładać sobie w głowie, co mogę mu powiedzieć..
" Może wszystko, głupia szmato? "
Głos w mojej głowie, nieźle sobie radził, w ogóle mi nie pomagając. Westchnęłam i wreszcie spojrzałam na Justina, siedział i patrzył na mnie tymi swoimi, nieziemsko czekoladowymi oczami. Oblizał wargę, a jego oddech był niespokojny.. Widziałam że też się denerwuję, dokładnie tak jak ja. Tylko że niestety ja nie potrafiłam tego ukazać, w tak spokojny sposób jak on. Przełknęła głośno ślinę, po czym westchnęłam.
- Nie byłam w żadnej ciąży.. - mruknęłam, starałam się aby brzmieć naturalnie, aby zobaczył że jestem silna.
- Osoba w liście, uważa inaczej. Plus, dziwnym trafem nie było Cię rok, dziewięć miesięcy na ciążę, plus jeszcze trzy miesiące z dzieciakiem - powiedział oschle.
- Powiedziałam Ci czemu mnie nie było, nikt mnie w nic nie wrobi, rozumiesz? Nikt. Nie pozwolę sobie, na to. Nie chce aby przez kogoś, to co jest między nami wygasło. Justin, uwierz mi.. Proszę - popatrzyłam na niego i się kawałek przysunęłam. Złapałam go za rękę i kontynuowałam - Chciałbyś mnie stracić, już na zawsze? Bo ja wątpię żebym chciała zniszczyć i stracić najważniejszego chłopaka w moim życiu. Mam tylko Ciebie, rozumiesz?
- A dziewczyny? - oblizał usta, lekko przygryzając dolną wargę.
- Mam tylko Ciebie, pod względem miłości, kocham je.. ale to przyjaciółki, a Ty? Ty jesteś na zawsze Justin. Zależy mi na Tobie bardziej niż na nich - spuściłam głowę.
- Po co ktoś miałby kłamać? - mruknął ..
- Nie wiem.. Jakby zobaczyła ten list, to może bym coś zrozumiała. Może jakieś znaki, czy coś, lecz Justin.. zapewniam Cię że na pewno nigdy Cię nie zdradziłam i na pewno nie byłam w ciąży. Rozumiesz? Jakbym miała być w ciąży z kimkolwiek to tylko Ty byłbyś na tej liście.. tylko Ty.. - szepnęłam i wtuliłam w jego ciało. Zdziwiło mnie to, że odwzajemnił uścisk.
Przytulaliśmy się dobre 20 minut. Nikt nic się nie odzywał, nasze oddechy były wyrównane, było cicho i spokojnie. Nie chciałam nic mówić, aby tego nie popsuć, chociaż ciekawiło mnie czy mi choć w małym stopniu mi uwierzył. Zależało mi na tym, bardzo mi zależało. Ale nic nie mogłam zrobić, wszystko było zależne tylko i wyłącznie od niego.
Justin's POV
Przytulając się z Lily, nie myślałem o niczym innym tylko o całym zdarzeniu. O tym co mi powiedziała, czy ona miała rację? Może po prostu kłamię, aby załagodzić sytuację. Jeśli tak, to jest u mnie skreślona nie mógłbym jej tego wybaczyć. Co to, to na pewno nie.
Poczułem wibrację w mojej kieszeni. Odsunąłem od siebie dziewczynę i wyciągnąłem telefon. Dostałem sms'a od nieznanego numeru, otworzyłem wiadomość i zamarłem ktoś nas obserwował.
" Bardzo ckliwa scenka, naprawdę.. Ale nie bądź głupi Bieber, ona chce Cię tylko zmylić. Uważaj.. A no i miej oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć.. ~ LH "
Kurwa, znowu ten sam człowiek. LH..
Kto to do jasnej cholery jest.. Gwałtownie się podniosłem, Lily spojrzała na mnie wystraszona, założyłem kurtkę i zabrałem kluczyki z komody. Popatrzyłem na nią i głośno przełknąłem ślinę.
- Musze na chwilę wyjść, obiecaj mi że nikomu nie będziesz otwierać drzwi, dobra? Ja wezmę dodatkowy klucz, z recepcji. Masz zasłonić wszystkie okna, teraz! - mruknąłem.
Podszedłem do niej.. Pocałowałem ją w głowę i wyszedłem z pokoju. Słyszałem już tylko, dźwięk zamykanych drzwi, a później jak zasłania rolety.. Byłem choć w małym stopniu spokojny, wiedziałem że tutaj nie powinno jej się nic stać. Chyba, że LH ma swoje sposoby, na wkradanie się do cudzych pokoi. Miejmy nadzieję że nie.
Zszedłem na dół, do recepcji i zabrałem klucz. Wyszedłem z hotelu i wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i wyjechałem na drogę. Jechałem szybko, byłem skupiony na drodze jak nikt inny.
Po 30 minutach byłem u chłopaków pod domem, znowu. To już drugi raz tego dnia, wysiadłem i wszedłem bez pukania.. Żadna nowość. Gdy wszedłem do salonu, zdziwiłem się, siedział w nim Cody i Taylor, a także Lucy i Demi.
- Co one tu robią?
- Justin, Lily jest w niebezpieczeństwie.. - szepnęła, smutno Lucy. Przełknąłem głośno ślinę i usiadłem na kanapie, na przeciwko dziewczyn.
- Jak to? Dlaczego? - mówiłem szybko i niezrozumiale.
- Dostałeś list, tak? Ten list nie jest od byle kogo - Luzy spojrzała na Demi, a ta tylko pokręciła zrezygnowana głową i ją spuściła - List jest od chłopaka, który nazywa się Logan Henderson. Logan'a poznałyśmy w trójkę, na imprezie dokładnie półtora roku temu, był bardzo miły i uprzejmy. Tańczyliśmy, piliśmy, wszyscy razem. Była to świetna zabawa, lecz od początku, było widać że najbardziej do gustu przypadła mu Lily. Ewidentnie ją podrywał, próbował ją całować, lecz ona się nie dawała. Po imprezie wziął od nas numery, na drugi dzień się z nami skontaktował i zaprosił do siebie, na oglądanie filmów i tak dalej, czyli wiesz totalnie, oklepane i jednym słowem beznadzieja. Zgodziłyśmy się, Lily niechętnie ale też się zgodziła. To było wtedy, co powiedziała Ci że idziemy do mnie, bo tak myślała. Dopiero na miejscu powiedziałyśmy jej że idziemy do niego. Gdy już u niego byliśmy to było spoko, wiesz.. filmy, gadanie, bla bla bla. W końcu, wziął Lily na bok, i powiedział jej że jest piękna, zaczął jej wyznawać tak banalne rzeczy, że to była masakra. Sądziłyśmy że ona go oleje.. - W tym czasie dziewczyny się zaśmiały - No i właśnie tak zrobiła. Totalnie na niego zlała i wyszła z domu, tylko dlatego bo miała Ciebie. Logan chyba nie wiedział, że jesteśmy jeszcze w domu i rozmawiał z kimś przez telefon. Mówił, że ją zniszczy, że żadna mu nigdy nie odmówiła i jeszcze będzie błagać go na kolanach, aby ją pieprzył...
- Ja pierdole, zaraz coś mnie trafi - złapałem się zrezygnowany za głowę. Cody poklepał mnie po ramieniu, sygnalizując abym słuchał daje..
- Po rozmowie, wszedł do salonu i na nasz widok, rozszerzył oczy i kazał wypieprzać. Strasznie się zdziwiłyśmy, tym nagłym zwrotem akcji ale wyszłyśmy. Później Lily, dostawała różne pogróżki, lecz się tym za bardzo nie przejmowała i nic Ci nie mówiła. Od ostatniego czasu, zapewne jak sam zauważyłeś stała się inna, prawda? Cicha, często płacze, skryta w sobie.. nic nam nie mówi.. to dlatego bo on wrócił. Nie było go rok, zbierał informację na jej temat, bynajmniej tak nam się wydaję. Ostatnio widziałyśmy go na mieście, właśnie z Lily. Szarpał nią i mówił że mają być razem, ona płakała i krzyczała że kocha Ciebie. Justin, chciałyśmy jej pomóc ale nie mogłyśmy. Znamy go i wiemy, że jakbyśmy coś zrobiły, nie wyszło by to na dobre Lily... Do rzeczy, dostałeś ten list, tak? Czyli Logan, namierzył Ciebie i ją. Teraz będzie chciał ją zdobyć, będzie próbował Cię do niej zniechęcić, będzie chciał abyś zostawił ją samą.. Gdy to zrobisz, on nie będzie mieć żadnych oporów do tego, aby Ci ją sprzątnąć sprzed nosa.. To znaczy, nad zwyczajniej ją porwie. - powiedziała i spuściła głowę w dół, a łzy wypłynęły z jej oczu. Demi szybko ją przytuliła i szeptała do ucha, że on niedługo zniknie i będzie dobrze.
To kompletnie mnie złamało. Wszystko układałem sobie w głowie.. podniosłem się i poszedłem do kuchni, nalałem sobie wodę i powoli ją piłem.. Zastanawiałem się nad tym, jak pojebany ten chłopak musi być, aby tak uwziąć się na mojej dziewczynie. Oblizałem usta i ponownie przyłożyłem sobie szklankę do ust. Po chwili, zesztywniałem..
" Teraz będzie chciał ją zdobyć, będzie próbował Cię do niej zniechęcić, będzie chciał abyś zostawił ją samą.. Gdy to zrobisz, on nie będzie mieć żadnych oporów do tego, aby Ci ją sprzątnąć sprzed nosa.. To znaczy, nad zwyczajniej ją porwie. "
Powtórzyłem sobie w głowię ten fragment i nagle szklanka spadła mi na podłogę, wbiegłem do pokoju i stanąłem sztywno. Zapewne wyglądałem tak jakby ktoś zabił mi matkę, co gorsza na moich oczach.
- Zostawiłem Lily samą w hotelu - przełknąłem ślinę i złapałem się za głowę. - Musze tam jechać.
- Jedziemy z Tobą - powiedziała Demi. Cody i Taylor, szybko pobiegli do swojego samochodu, Demi wzięła za rękę zapłakaną Lucy. A ja? Ja wybiegłem szybko, wsiadając do swojego samochodu i wyjechałem na drogę.
Przejeżdżałem przez wszystkie czerwone światła, łamałem wszystkie przepisy, lecz dzięki temu już po 10 minutach byłem pod hotelem. Szybko wysiadłem z samochodu i wbiegłem do środka, pobiegłem schodami na górę i otworzyłem pokój. Zamarłem, nie było w nim dziewczyny.. Pościel była powywracana na wszystkie strony. Jej rzeczy były powyrzucane z szafy.. Zostawił otwarte okno, przy nim falowała tylko biała firanka.. Moja klatka unosiła się w górę i w dół, byłem zdenerwowany.
Zbiegłem z powrotem na dół i spojrzałem na przyjaciół. Po chwili spuściłem głowę, usłyszałem głośny płacz Lucy. Były ze sobą blisko i wiedziałem że to właśnie ona przeżyję to najbardziej.. a może zaraz po mnie. Nie pokazywałem tego, ale byłem załamany. Gdybym w tej chwili był sam, rozpłakałbym się jak małe dziecko.
Demi patrzyła w jeden punkt, a chłopaki mieli schowane twarze w dłoniach.. Nie wiedziałem co teraz. Naprawdę, gdy zawsze miałem plan, to teraz w mojej głowie widniała sama pustka. Jedyne co wiem, to.. to że facet nazywa się Logan Henderson ma 24 lata i jest z Teksasu.
Może właśnie tam ją zabierze, może będzie chciał ją wywieść na drugi koniec świata. Jedyne co mi na teraz pozostało, to zawiadomić policję, lecz nie mam stu procentowej pewności, że oni coś zrobią. Mogą spisać zeznania, zebrać wszystkie dokładne informacje. Później obmyć ręce i powiedzieć, że robili co w ich mocy ale nic nie udało im się zrobić.. Mhm, zawsze ta sama śpiewka. Cody, stanął obok mnie i wsadził ręce do kieszeni.
- Zrobimy co w naszej mocy, znajdziemy ją. Rozumiesz? - mruknął, spuszczając głowę. Za to szanowałem Codiego. Zawsze mi pomagał, zawsze chciał jak najlepiej. Był godnym zaufania przyjacielem.
- A co jeśli nie? Jeśli jest już za późno? Jeśli on jej coś zrobił, to sobie, nigdy tego nie wybaczę. Rozumiesz? Nigdy - popatrzyłem przed siebie, wypisując w głowię najgorsze scenariusze.
- Nawet tak nie mów. Damy radę zobaczysz, niedługo się wszystko ułoży i będzie jak zwykle wszyscy razem chodzić do szkoły i marudzić jak bardzo jej nie lubimy - poklepał mnie po plecach i wrócił do Taylor'a.
Chciałem myśleć tak jak on, był zajebiście pozytywnym człowiekiem. U niego w głowie, chyba nie było słowa NIE. Lubię taki typ ludzi, lecz czasami po prostu trzeba powiedzieć, NIE. Bo po prostu nie ma innego wyjścia, prawda?
Poczułem wibrację w kieszeni, pośpiesznie wyciągnąłem telefon, a wszyscy na mnie spojrzeli.. Znowu ten numer, nieznany. Wiedziałem już od kogo jest sms. Przygryzałem wargę i spojrzałem na resztę, kiwając głową że to on. Otworzyłem wiadomość.. A moich żyłach zebrała się krew. Napiąłem wszystkie mięśnie, teraz, gdyby się tutaj zjawił. Nie miałbym nic do stracenia, zbijając go!
" Lily już krzyczy moje imię, tylko teraz się zastanawiam.. czy z bólu, czy z przyjemności. A zapomniałbym, skoro już wiesz jak się nazywam. To życzę powodzenia w szukaniu. Możesz jeszcze przekazać, tym dwóm małym szmatą, że niedługo na nie też przyjdzie kolej ~ LH "
~ * ~
NO I JAK? PODOBAŁO SIĘ?
Piszcie swoje opinie na temat, tego rozdziału w komentarzach miśki!
TERAZ WAŻNE INFORMACJĘ! PROSZĘ PRZECZYTAJ!
~ Nie będzie mnie od jutra, do początku Lipca, przewiduję 1 - 2!
~ Przewiduję kolejny rozdział dopiero 3 - 4 Lipca. PRZEPRASZAM!
~ Starałam się aby ten rozdział był, długi.. ekscytujący (?) I jak, udało mi się?
~ Przypominam, o tym że możecie zadawać mi pytania na ask'u lub Twitterze!
~ Chciałabym aby ten blog, do mojego przyjazdu osiągnął 10 000 wyświetleń! Mam najlepszych czytelników na świecie i uważam że moglibyście mi trochę pomóc, prawda?
~ Serdecznie dziękuję za 47 komentarzy w poprzednim rozdziale, to naprawdę coś!
~ Dziękuję osoba, które piszą szczere komentarze i nie boją się pisać tego co myślą!
~ Bardzo przepraszam za błędy, takie jak np. "Ciebie" pisze tak, ponieważ piszę naprawdę dużo ff na tt z ludźmi, i jak pisze rozdziały to mi się to myli. SERIO!
~ Ostatnia, ważna sprawa.. to. Czy chcielibyście czytać dodatkowego, bloga. Pisanego przeze mnie? Jeśli tak, to stworzyłam zakładkę A MOŻE DRUGI BLOG? W tej zakładce, piszcie czy chcielibyście czytać, jeszcze jednego bloga, mojego wykonania. I o czym chcielibyście aby on był!
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA 47 KOMENTARZY POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM!
POBIJECIE I TYM RAZEM REKORD? KOCHAM WAS! XX
JEŚLI PODOBA CI SIĘ BLOG, POLECAJ GO DALEJ! PAMIĘTAJ, CZYM WIĘCEJ OSÓB GO CZYTA I KOMENTUJĘ, BARDZIEJ MOTYWUJĘ MNIE TO DO PRACY!
NIE ZAPOMINAJCIE O ZAKŁADCE A MOŻE DRUGI BLOG?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Bardzo dziękuję, za każdy komentarz! MOTYWACJA!!
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY!
Jak zwykle genialne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;*
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i pamiętaj, że pewnie twoi czytelnicy w tym ja wolimy poczekać dzień czy dwa na ciekawszy i dłuższy rozdział niż nie czekać i dostać coś gorszego (Nie śpiesz się "też jesteś człowiekiem") Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńawww ..świetny..mam nadzieje, ze ja szybko znajdą
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Rozdział jest świetny i na pewno ekscytujący, więc wykonałaś swoje zadanie :)
OdpowiedzUsuńNie musisz przepraszać za to, że dodasz rozdział później.
Nie jesteś maszyną do pisania, a my poczekamy.
Tak bardzo współczuję Lily, no i Justinowi też, tego, że się obwinia.
Nie wiem co tamten idiota jej zrobi i mam nadzieję, że Justin się tego dowie i jej pomoże.
Czekam na następny i weny życzę xx
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ♥♥♥
person-who-changed-my-life.blogspot.com
Boskii , czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńWow rozdział jest świetny.Czekam na następny :) Życzę weny :D
OdpowiedzUsuńRozdział ekscytujący :* Mam nadzieje że ten psychol nic nie zrobi Lilly ani Demi i Lucy. Naprawdę zryty koleś, odrzuciła go a ten niszczy jej zycie- przejebane ma. Tak się zastanawiam co będzie za 5 rozdziałów, ponieważ bardzo szybko rozwinęłaś akcje, nie wiem czy będziesz miała później jakieś pomysły, ale pewnie moje przypuszczenia są błędne.
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać, to tylko kilka dni dłużej, nic się nie stało :)
Świetny rozdział ! tylko tak dalej , nie przejmuj sie zaczekamy na następny rozdział ile będzie trzeba :*
OdpowiedzUsuńO jejku porwał ją oby Justin ją uratował. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńBangClaudine
Jejku *.* kolejny cudowny *.* Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńCudowny *.* Lili porwana przez LH... Juss musi ją uratować!! Przykro mi że wyjeżdżasz ale masz swoje życie ;) Czekam na nn ;* <3
OdpowiedzUsuńAaaaaa dziewczyno masz talent i po prostu co ja mogę powiedzieć, potrafisz wywołać dreszcz u ludzi, będę czekać z niecierpliwością na nowy rozdział KC ♥
OdpowiedzUsuńT A L E N T M A S Z
OdpowiedzUsuńK O C H A M
W S P A N I A Ł Y ❤️
CUDOWNY!!! <3
OdpowiedzUsuńcudowny <3 jeszcze lepszy od poprzednich :* nie mg doczekacx się nn ♥
OdpowiedzUsuńSuper. Ale nie pisz kolejnego bloga poniewaz nie lubie czytac a ten blog mnie zafascynowal. Nie nadaze z czytaniem 2 i zapewne wiekszosci beda sie mieszac. Moze skoncz tego i potem pisz 2. <3
OdpowiedzUsuńzajebisty nie ma co :)))
OdpowiedzUsuńŚwietny! Bardzo czekam na rozwój sytuacji. Trzyma w napięciu, świetnie się czyta wszystko znakomicie! Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńrozdział nakomity
OdpowiedzUsuńChyba najlepszy rozdział ..
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY <3 ♥
Genialne! ♥
OdpowiedzUsuń:OOO /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńnajlepszy blog 4ever <3 pisz dalej xd
OdpowiedzUsuńCUDOWNY <3
OdpowiedzUsuńGENIALNYGENIALNYGENIALNY *___*
OdpowiedzUsuńI CO DALEJ? CO Z LILY? :OOO
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńOBY TAK DALEJ :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNE <3
OdpowiedzUsuńoby tak dalej :D
♥♥♥
OdpowiedzUsuńTYLEEE EMOOCJI <3
OdpowiedzUsuńgratuluję bloga kochana :*
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział :D
CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ :)
OdpowiedzUsuńGENIALNE!
OdpowiedzUsuńBISTE <3 :*
OdpowiedzUsuńta końcówka <3
OdpowiedzUsuńtyyyle emocji :)
kochamkochamkocham♥
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ 10.000 WYŚWIETLEŃ <3
OdpowiedzUsuńoby tak dalej :D
niesamowity rozdział ☺♪
OdpowiedzUsuńgenialny blog :)
OdpowiedzUsuńkoffam :333
OdpowiedzUsuńkocham to czytać <333
OdpowiedzUsuńnajlepsze<3
OdpowiedzUsuńjest taki : hgajhsndudcnudassf *.*
OdpowiedzUsuńGE-NIAL-NE!
OdpowiedzUsuńmeega ! Podobal mi sie rozdzial jestem tak zaczyna, ze nie moge sie doczekac jak bede czytac nastepny ! Justin musi znalezc Lily ! :* !
OdpowiedzUsuńomg ;o świetne to jest :D
OdpowiedzUsuń